piątek, 23 października 2020

„Zanim zasnę” S.J. Watson

Granica między naszą pamięcią i wyobraźnią jest bardzo cienka. Ludzki umysł często dostosowuje to, jak zapamięta sytuację do naszych potrzeb. Potrafimy tak przekręcić fakty, żeby winę za nasz błąd poniósł ktoś inny; wmawiamy sobie, że nasze niepowodzenie było nieuniknione, by zaprzeczyć swojej bierności. A najbardziej niesamowite jest to, że wierzymy w swoją wersję. Wydaje nam się ona jedyną słuszną. Czy zatem możemy polegać na swojej pamięci? 

 

 

 

Życie bez wspomnień

Christine budzi się w obcym łóżku z mężczyzną, którego widzi po raz pierwszy w życiu. W dodatku jest on od niej wiele starszy. Dziewczyna zastanawia się, co się wydarzyło poprzedniej nocy, gdy w łazience odkrywa, że sama jest starsza niż sądziła. Nieznajomy wyjaśnia, że kobieta miała wypadek, po którym straciła pamięć i zdolność tworzenia wspomnień. Okazuje się, że spała ze swoim mężem, ale przez noc o nim zapomniała. Ben wyjaśnia, że tak się dzieje codziennie od wielu lat. Potem dzwoni lekarz, który chce pomóc Christine w powrocie do normalnego życia. Kobieta znajduje dziennik, w którym spisuje wspomnienia każdego dnia, by móc do nich wracać. Co odkryje na ich kartach? Czy pozna prawdę? Czy czytanie o tym, czego się dowiadywała przez ostatnie dni ułatwi jej odtworzenie wydarzeń?

 

"Nieustannie zmieniamy fakty, piszemy od nowa historię, żeby ułatwić różne rzeczy, żeby się wpasowały w wygodniejszą dla nas wersję wydarzeń. Robimy to automatycznie. Zmyślamy wspomnienia. Bezwiednie."

 

Nie ufać nikomu

Zaburzenia pamięci przebiegają różnie, mózg ludzki ma wiele tajemnic. Dlatego amnezja często jest wykorzystywana w literaturze. Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia pisarza, bo przecież coś, czego do końca nie rozumiemy można tłumaczyć dowolnie i nie będzie to zupełną abstrakcją. Ja już wiem, jak zostało to wykorzystane przez Maxa Czornyja w „Innej” oraz Felicię Yap we „Wczoraj”. A teraz poznałam historię Christine i Bena. Od początku miałam swoją teorię na temat tego, co się dzieje w życiu kobiety i właściwie do końca się jej trzymałam. Zastanawiałam się przede wszystkim nad tym, skąd ona wie, kto mówi prawdę, komu może ufać? Czytając pamiętnik razem z Chris myślałam, co to za spisek i dlaczego został wymyślony. Ja nie ufałam nikomu. Każdą nową wiadomość traktowałam jak sfabrykowaną i… muszę przyznać, że moja wersja zakończenia wydawała mi się atrakcyjniejsza. Jak już wspomniałam; temat jest bardzo ciekawy, można z nim wiele zrobić. A tym razem autor mnie nie zaskoczył. Jego pomysł jest realny, nieprzekombinowany, ale jednak mogło się skończyć lepiej. To w końcu książka – można dowolnie komplikować życie bohaterów. To jednak nie zmienia faktu, że chętnie dam pisarzowi drugą szansę. Dopiero zakończenie mnie rozczarowało, wcześniej wszystko było super. Ze względu na to, że książka jest pamiętnikiem osoby z amnezją, zawiera sporo powtórzeń. Christine musi sobie nieustannie przypominać kim jest, gdzie jest, co już wcześniej odkryła. Mimo to nie wieje zbytnią nudą. Trzyma napięcie (choć nie za duże), parę zwrotów akcji może zaskoczyć, a styl, w jakim jest napisana nie pozwala przerwać. Choć nie było fajerwerków to książkę polecam. Niestety, do wniosku, że mózg jest jak mięsień i stymulowanie go wspomaga działanie, trzeba dojść samemu. Bo niby Christine robi nagle większe postępy, ale nikt nie zwraca na to za dużo uwagi. Dla doktora Nasha jest to pewnie oczywiste, ale dla Christine i wielu czytelników zapewne też może to być zagadką.

Podsumowując: historia jest ciekawa i świetnie przedstawiona, lecz mój chory, podejrzliwy umysł nadal nie ufa bohaterom. Powiedzcie mi, skąd JA mam wiedzieć, czy na koniec, kiedy niby wszystko wyszło na jaw, nadal nie jesteśmy okłamywani? Czy na pewno mogę zaufać swoim bliskim? Może też mi coś umyka i jestem okłamywana? Strasznie przerażająca perspektywa… idę ochłonąć i brać się za kolejną książkę 😉

10 komentarzy:

  1. Już nawet nie potrafią określić, jak długo ta książka leży w mojej biblioteczce. Dzięki, że mi o niej przypomniałaś. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo 😉 Mam nadzieję, że teraz już o niej nie zapomnisz 😊

      Usuń
  2. Z tym ufaniem to rzeczywiście różnie bywa. Uwielbiam tego typu klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, kiedy nie można ufać samemu sobie.
      W takim razie polecam Ci zajrzeć w pamiętnik Christine 😊

      Usuń
  3. To musi być faktycznie bardzo poruszająca lektura, skoro tak na Ciebie podziałała. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli książka wpadnie w moje ręce to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?