Po takich lekturach przestaje mnie dziwić, dlaczego niektóre matki przestają czytać w ciąży i po urodzeniu. Albo przerzucają się na lżejsze pozycje. Jak tu zaufać ludziom, kiedy w książce zupełnie obca osoba może zabrać dziecko w taki sposób, żeby przez kilka godzin nikt tego nawet nie zauważył?
Ale do rzeczy, bo na razie to tylko ja wiem, o czym bredzę.