środa, 28 października 2020

„Moloch” Marek Krajewski

Wiecie, co dzisiaj jest? Nie? W takim razie spieszę z wyjaśnieniem.

Dzisiaj swoją premierę ma nowa książka Marka Krajewskiego! A ponieważ jestem od lat wielką fanką Autora, to już zdążyłam ją przeczytać :D Ale o tym za chwilę, wszystko po kolei.



„Najmroczniejsze śledztwo Mocka”

Choć było ich już 10 i każde ociekało okrucieństwem to właśnie to, które prowadzi w „Molochu”, jest tak określane. Czy słusznie? Moim zdaniem to kwestia naszych subiektywnych opinii, ale moje oczekiwania były przez to duże.

Jednakże sprawy dotyczące dzieci niewątpliwie są zawsze poruszające i niełatwe nie tylko do rozwiązywania, ale też w odbiorze. Dlatego też Eberhard, gdy dowiedział się o zaginięciu dzieci swojej dawnej kochanki, oddał sprawę morderstwa na cmentarzu swojemu podwładnemu. W przeciwieństwie do nas, Czytelników, Mock nie wiedział, że ta śmierć miała związek z sektą, bo jedyny świadek zapadł się pod ziemię. Ale przecież mamy do czynienia z najlepszym policjantem w całym Wrocławiu. Dla tych, którzy go znają, jest więc jasne, a reszta musi mi uwierzyć na słowo, że nie cofnie się przed niczym, by dojść do prawdy. Po raz 11 już wylądujemy razem z nim w otchłani świata przestępczego. A co tam zobaczymy? O tym przekonajcie się sami, gdyż Pan Krajewski zdecydowanie lepiej opowiada o zbrodni, niż zrobiłabym to ja.

 

Małe dzieci versus wielkie miasto

Zacznijmy od dzieci. Ich zniknięcie nie wróży nic dobrego, przecież w tym wieku i w tych czasach nie poszły na lody (przypominam, że jesteśmy we Wrocławiu 1928). Nie jest zaskoczeniem załamanie matki bliźniąt. Mimo swojego stanu kobieta zachowuje na tyle trzeźwości umysłu, by przekazać dawnemu kochankowi zaszyfrowaną wiadomość. Co ona oznacza i czy warto podążyć tym tropem? Nie będę spojlerować i mówić, co zrobił Ebi. Zdradzę Wam za to, że od razu pomyślałam, że to może okazać się przydatne. Wszak już nie raz się przekonałam, że Marek Krajewski bardzo dba o detale, a przy tym nic nie jest zawarte w fabule bez potrzeby. Czułam zatem, że warto zapamiętać każdy, najdrobniejszy szczegół.

Powieść „Moloch” jest również pełna większych spraw. Jak na przykład budowa Metropolis Wratislaviensis – wielkiego, nowoczesnego budynku. Zastanawiacie się, co to ma wspólnego ze zniknięciem małych Rauschfussów? Tego Mock ma się dopiero dowiedzieć. Znając jednak historię o Molochu, nie da się nie zauważyć pewnych powiązań. Jak pewnie wiecie, interpretując i analizując dowolną książkę, patrzymy zarówno na treść, ale też okładkę i tytuł. Bo i na co mielibyśmy zwrócić uwagę na początku, kiedy dopiero odkrywamy karty? To nasze jedyne dane, więc na nich bazujemy. Z tego też powodu pewne wnioski nasuwają się automatycznie. Ale czy są słuszne?

 

Kryminał, ale nie tylko

Wiadomo, że w kryminałach głównym wątkiem jest zbrodnia. Nie ważne, czy to klasyka, komedia, czy kryminał retro. Przede wszystkim tropimy przestępcę. W tym przypadku towarzyszymy komisarzowi Eberhardowi Mockowi, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć sukces. Wytropi każdego złoczyńcę bez względu na cenę. Do tej pory często sam przy tym łamał przepisy i korzystał z bardzo niekonwencjonalnych metod działania. Tym razem także mnie nie zawiódł. Niezmiennie jestem pod wrażeniem tego, jak zachowuje zimną krew w trudnej sytuacji. Nawet teraz, gdy sprawa trochę bardziej osobiście go dotknęła umie na chłodno wszystko przeanalizować i znaleźć nieprawidłowości. A to śledztwo nie jest od nich wolne. Niby wydawało mi się, że szybko rozgryzłam sprawcę (albo kilku…), a ciągle nie byłam pewna, czy mam rację, a jeśli tak, to czy odkryłam wszystko. I nie zawiodłam się. Zarówno morderstwo, jak i zniknięcie dzieci okazały się nieoczywiste. A to, co było zbyt jasne, zostało mi wynagrodzone pojawiającymi się znikąd problemami.

Wspomniałam, że „Moloch” to nie tylko kryminał. I tak rzeczywiście jest. Oprócz pościgu za rozwiązaniem zagadki dostajemy dobrze zrobione tło historyczne i społeczne. Poznajemy ludzi, których ukształtowały inne zdarzenia, a co za tym idzie ich moralność bardzo się od siebie różni. Na pytanie Mocka Czy cel ukarania zbrodniarza poprzez kłamstwo jest dobry czy zły?” każdy odpowiedział, by po swojemu. Czy odpowiadając pozytywnie przyznajemy, że zbrodnię można usprawiedliwiać? Jest to nurtujące już po pierwszym prologu, kiedy poznajemy więźnia wojennego, który zabija oprawcę, chcąc ocalić życie. Nie będę tego teraz roztrząsać, by uniknąć sporów. Poza tym mamy jeszcze do omówienia inne kwestie warte uwagi.

Osobom znającym wcześniejsze książki Marka Krajewskiego nie muszę o tym opowiadać, ale ponieważ nie wszyscy czytali, to powtórzę to, co pojawiało się przy poprzednich powieściach (tu recenzje). Akcja jest osadzona głównie we Wrocławiu lat 20. XXwieku. I klimat tych czasów Autor przedstawił wspaniale. Oczywiście ich mrocznej strony, bo i wówczas, w międzywojniu było zapewne coś pozytywnego. Tym razem tło polityczne nie wychodzi na pierwszy plan. Ważniejszy jest rozwój świata, dążenie do doskonałości. I to także, mimo tragizmu sytuacji, jest doskonale uchwycone. Każda postać, czy to biblijna, czy mitologiczna, jest nam przedstawiana na kartach powieści, ale ja zachęcam Was do poznania oryginalnych opowieści, by poznać więcej detali i lepiej zrozumieć, co i dlaczego się dzieje.

Jak wspomniałam,  „Moloch” opisuje to, co się stało w 1928, ale mamy też fragment wojenny i lata ’50. To ważne, bo po rozwiązaniu sprawy kryminalnej pozostaje jeszcze tajemnica więźnia i przesłuchanie Mocka. I tu przede wszystkim pytanie do tych, którzy już znają: co sądzicie o takiej klamrze? Dobrze, że prologi i epilogi się pojawiły, czy może uważacie je za zbędne?

 

Co jeszcze warto przeczytać:

Mimo że jest to 11 powieść z cyklu, to nie trzeba czytać wszystkich poprzednich, bo chronologia zdarzeń nie jest zachowana. Skoro już przy tym jesteśmy, to przyznaję, że zaczęłam uważać ten fakt, za wadę cyklu. Dlaczego? Otóż znając późniejsze losy Ebiego, nie zawsze czułam zaskoczenie, zanim coś się wydarzyło wiedziałam, jakie mogą być konsekwencje. By nie zgubić kolejności zdarzeń, należy bardzo pilnować lat, bo można się zdziwić, że… no nie ważne, nie będę psuć zabawy tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi.

A wracając do kolejności. Jak wspomniałam, wszystkiego czytać nie trzeba, ale warto zajrzeć do: „Koniec świata Breslau” (1927), „Mock. Golem” (1920), „Mock. Ludzkie zoo” (1914) „Mock” (1913). Najlepiej w kolejności dokładnie odwrotnej do tej, którą przedstawiłam. Wydarzenia sprzed roku 1928 są też w innych powieściach, jednak powyższe są bezpośrednio wspomniane w „Molochu”.

Stali bywalcy mojego bloga wiedzą, ale przypomnę dla pozostałych: tak, polecam książki Marka Krajewskiego. Zawsze i wszędzie. Choć nie jestem historykiem, ani nie lubuję się w kryminałach retro, to tego Pisarza naprawdę warto znać. Nawet słabsze książki, nadal są świetne.

22 komentarze:

  1. Ja rok temu kupiłam sobie pierwszą część cyklu... muszę się kiedyś za nią zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam książek tego autora, ale myślę, że polubiłabym się z nimi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za seriami, chociaż mam na koncie kilka przeczytanych. Tej nie znam ale być możę którąś z czesci uda mi się poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do spróbowania. W większości nie ma nawiązań do poprzednich zdarzeń więc możesz śmiało brać pojedynczą (choć oczywiście lepiej znać po kolei) 😉

      Usuń
  4. Wstyd się przyznać, ale nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki autora. To chyba nadszedł ten moment. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd. Każdy kiedyś zaczynał (oczywiście dotyczy to wszystkich autorów) 😊 Mam nadzieję, że się zachwycisz i nie poprzestaniesz na jednej

      Usuń
  5. Fabuła brzmi bardzo intrygująco i ciekawie, więc muszę się dowiedzieć, jaki jest finał tej historii. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ebi umiera w połowie, a przestępcy rządzą miastem 😉
      Nie no, żartuję. Tylko książka prawdę Ci powie na ten temat 😊

      Usuń
  6. Uwielbiam Krajewskiego, uwielbiam cykl o Mocku

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę nadrobić wcześniejsze książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie. Wszystkie są świetne, także śmiało zaczynaj od początku (oczywiście polecam według chronologii zdarzeń) 😊

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie musisz Jej podrzucić ten tytuł 😉 Mam nadzieję, że będzie zadowolona 😊

      Usuń
  9. Będę miała na uwadze ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mało która recenzja tak zachęciła mnie do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytać, że osiągnęłam zamierzony efekt 😊

      Usuń

Polecany post

"Proroctwo" Adam Widerski

Wiara często wiąże się z impulsywnymi dyskusjami i sporami. A jednak często jest motywem przewodnim w książkach. A przynajmniej kryminałach....