Pamiętacie, jak ostatnio pisałam o naszej potrzebie przeżywania makabry, o mocnych wrażeniach? Mnie chyba po kilku „delikatniejszych” pozycjach właśnie taka potrzeba dopadła, bo po raz kolejny… wyczułam masakrę nosem. Choć tu akurat mamy do czynienia z czystą fikcją literacką opartą na literaturze.
Franz Kafka w realu
Właśnie ten pisarz był inspiracją dla mordercy. A może bardziej dla autorki? W każdym razie zabójstwa, których dokonano w powieści są wzorowane na twórczości Kafki. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to przypominam, że twórczość ta ociekała bólem, cierpieniem, torturami. Jest to opisane w rękopisach, które dostaje antykwariusz z Pragi. Śmierć kolejnych ofiar również pełna jest tych cech. Tortury fizyczne, czy psychiczne? Jedne i drugie są straszne, ale można je przecież połączyć. Taka mieszanka bywa (jest?) wybuchowa. Tylko jaki związek z tym wszystkim ma profesor specjalizujący się w opowiadaniach Kafki? Milan jest mordercą, czy ofiarą? A jeśli ofiarą, to czemu jest ich więcej? Dlaczego giną ludzie z jego otoczenia? Skąd w zabójcy tyle nienawiści? Bo chyba tego właśnie trzeba, by pozbawić kogoś życia w tak okrutny sposób. Czy policja odnajdzie sprawcę, czy ten zdąży skończyć to, co zaczął? A może zamierza zabijać dopóki nie zostanie złapany? Tego dowiemy się dopiero, jeśli zostanie złapany.
"Nikt z nas nie może zajrzeć w głąb drugiej osoby. Nikt nie zajrzy pod fasadę. Wszyscy jesteśmy ślepi, jeżeli chodzi o cierpienia, które przechodzą inni."
Granice okrucieństwa
Czy one w ogóle istnieją? Czy można wyznaczyć granice czegoś, co każdy z nas postrzega inaczej? Gdybyśmy zaczęli dyskusję na temat tego, jaka śmierć jest najgorsza pewnie wymyślalibyśmy w nieskończoność coraz brutalniejsze metody. I to metody idące w różnych kierunkach. Wszak wszyscy obawiamy się zupełnie innych sytuacji, mamy różne lęki, które definiują nasze wyobrażenie o okrucieństwie. Z tego też powodu ciężko jednoznacznie stwierdzić, które morderstwo jest bardziej przerażające. Mimo to jednego jestem pewna: niezależnie od tego, co myślicie, na pewno zgodzicie się ze mną, że to, co się działo z ofiarami w „Podpisie mordercy” jest przerażające. Oczywiście zgodzicie się pod warunkiem, że przeczytacie książkę 😉 Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo pewnie nie wszyscy chcą je poznać, a tym, którzy chcą nie będę psuć przyjemności z czytania.
A gwarantuję, że przyjemność tę odczujecie. Powieść jest bowiem świetnie napisana. Styl autorki idealnie łączy powagę związaną z nawiązaniem do Kafki i tę wiążącą się z opisanymi tragediami. Nie jest łatwy i przyjemny, a zarazem prosty w odbiorze. Nawet główna bohaterka opisując swoje rozterki emocjonalne jest patetyczna, choć zachowuje się trochę dziecinnie. Jestem jednak w stanie jej wybaczyć, ze względu na problemy, z których wynikają jej wahania. I, choć zwykle nie przywiązuję się do bohaterów, tym razem byłam ciekawa, jaką decyzję podejmie Miriam. Dodatkowo im więcej o niej wiedziałam, tym mniej sama miałam pewności, co bym zrobiła na miejscu pani prokurator. Jej życie bowiem też nie było pozbawione okrucieństwa i tajemnic.
Najważniejszy jest jednak morderca
I to właśnie jego postać do końca była największą zagadką. Miałam mnóstwo typów, ale żaden nie miał sensu. A kiedy pojawiał się motyw, nie było sposobności do zabicia. Chyba, że coś zostało przeoczone albo ktoś nie mówił prawdy. Krąg podejrzanych jest stosunkowo wąski. Ale czy znajduje się w nim sprawca? Może kogoś pominięto? Długo się nad tym zastanawiałam. Potem przyszła odpowiedź. I co? Usiadłam przerywając czytanie i myślałam, że to niemożliwe. Ta osoba nie może być winna, bo dlaczego, jak? To się przecież nie klei. Po ochłonięciu szybko czytałam zakończenie, żeby przekonać się, czy policja dobrze wytypowała, a jeśli tak, to jakim cudem wszystkim to wcześniej umykało? Muszę przyznać, że dawno nie byłam tak zaskoczona zakończeniem sprawy i tak zawiedziona, że to już koniec. „Podpis mordercy” jest jedną z tych powieści, przy których człowiek chce poznać finał, a jednocześnie nie chce, dojść do ostatniej strony. Jednakże warto.Nie pożałujecie czasu, który spędzicie z tą powieścią. Tylko pamiętajcie, żeby nie wczuć się za bardzo i nie zacznijcie wzorować się na bohaterach, bo przyjemność może stać się niebezpieczeństwem dla innych.
Czytałam tę książkę dawno temu i dobrze wspominam jej lekturę.
OdpowiedzUsuńW ogóle mnie to nie dziwi. Ja za jakiś czas pewnie również będę ją jeszcze wspominać 😉
UsuńChyba na razie nie mam ochoty na tak mocne lektury, ale na pewno jest wciągająca.
OdpowiedzUsuńMnie wciągnęła bardzo, ale rozumiem Twoje opory 😉
UsuńIntrygujesz recenzją ;)
OdpowiedzUsuńUwierz, przy takich książkach nie da się inaczej 😉
UsuńCoś w tym jest, że w pewnych momentach życia ciągnie nas do mocniejszych lektur/filmów. Ja tak miałam z serialami. Trafiłam na Spartakusa, później Wikingowie... W żadnym nie było... delikatnie. Z chęcią poczytam, szczególnie dla tego zakończenia, bo chciałabym być wreszcie porządnie zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz się zaskoczyć 😊
UsuńJestem zainteresowana lekturę tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńSuper! Życzę Ci samych przyjemności podczas czytania 😊
UsuńNie wiem dlaczego, ale bardzo lubię kryminały inspirowane literaturą, więc z miejsca czuję się zaciekawiona tą książką.
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam Ci również "Dziewczynkę z zapalniczką" 😉 oczywiście jeśli literaturę dziecięcą również preferujesz 😊
UsuńCieszę się, że Cię zaciekawiła. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz 😊
OdpowiedzUsuńMoże spodobac się mojej przyjaciółce
OdpowiedzUsuńJeśli uzna, że przeczyta, to daj znać, czy tak się stało 😉
UsuńPraga to pięknie miasto ale i idealne na klimat
OdpowiedzUsuńTo prawda. Choć akurat w tej książce większość akcji dzieje się w Niemczech, ale klimat jest niesamowity 😊
UsuńUwielbiam takie klimaty, więc będę mieć ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńSuper! Nie zawiedziesz się 😉
Usuń