piątek, 5 lipca 2024

"Kości mówią" Kathy Reichs

Po ostatnich przeżyciach (zobacz w poprzednim wpisie) chciałam znaleźć coś, co wbije mnie w fotel i nie pozwoli zasnąć, a tu kolejna nieogarnięta główna bohaterka...


Jedna postać to nie wszystko

Tempe, antropolog zajmująca się tajemniczymi śmierciami, od początku była trochę chaotyczna i niezorganizowana, co czasem mnie denerwowało (może dlatego, że sama mam ten problem). Zainteresowało mnie za to to, co wydarzyło się na pierwszych stronach. Pojawiła się druga postać - internetowa detektyw, Strike - razem z nagraniem sugerującym, że uważana od dawna za zaginioną dziewczyna mogła być gdzieś przetrzymywana. Kobieta sugeruje Tempe, kto może być ofiarą i że należą do niej jedne z niezidentyfikowanych kości. Antropolog zamierzała udać się w prywatną podróż do swojego życiowego partnera, ale opowieść Strike zmieniła jej plany.
I to była bardzo dobra decyzja. Dzięki niej poznałam kolejne tajemnice, kryjące się w tej sprawie. Okazało się, że tajemnice skrywają nie tylko kości, których tożsamość była trudna do ustalenia, ale też ludzie związani z zaginioną. Co przyniosło to śledztwo? Czy nieogarnięta Tempe połączy fakty i rozwiąże sprawę?

Śmierć przynosi odpowiedzi

Ja już wielokrotnie miałam okazję się dowiedzieć, jak wiele informacji kryją szczątki (chociażby w książce "Co mówią kości"). W takich książkach, jak "Kości mówią" wciąż odkrywam coś nowego. Tym razem np. poznałam skład oliwy(!), ale też dowiedziałam się, w jaki sposób badanie ciała może pomóc w ustaleniu miejsca zbrodni. To jedna z historii, w której liczy się każdy szczegół i nic nie dzieje się bez powodu. A dzieje się dużo i wcale niełatwo to powiązać. Nawet jeśli kolejne pojawiające się szczątki w sposób oczywisty wiązały się z jednym śledztwem, to ich znaczenie długo nie przybliżało mnie do rozwiązania sprawy. Ułatwieniem nie były też odkrycia Tempe, które autorka często owiewała tajemnicą, żeby zdradzić je dopiero później. I, choć czasem mnie to denerwowało, to taki zabieg doskonale wpłynął na napięcie towarzyszące czytaniu. Właściwie niczego nie można być tutaj pewnym. Czasem zastanawiałam się nawet, czy z tej szalonej historii ktokolwiek wyjdzie żywy i bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Z drugiej strony, gdyby trupów było więcej, to może szybciej odkryłabym prawdę, bo po każdej tragedii pojawiały się nowe dowody.

Akcja się zgubiła

I nie jest to bynajmniej zarzut. Zacznijmy od tego, że "Kości mówią" to część serii książek Kathy Reichs. 18 część serii!!!
To wyjaśnia, dlaczego nie rozumiałam relacji Tempe i Ryana. Na szczęście nie było to szczególnie istotne dla fabuły, a ja po prostu przyjęłam do wiadomości, że antropolog ma ze swoim facetem taką, a nie inną energię. Kolejną ciekawostką jest fakt, że już wcześniej poznałam Tempe. Jednak dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to ta sama postać, co w książce "206 kości". Czy mi to przeszkadzało? Absolutnie nie.
A skoro ustaliliśmy już, że prywatne życie Tempe nie ma dla mnie znaczenia (jeśli dla kogoś ma, to polecam jednak czytać od pierwszego tomu - myślę, że warto, bo poziom jest naprawdę dobry), przejdźmy do tego konkretnego śledztwa.
Tutaj też się trochę wątków zaplątało. Zaczęło się od nagrania, na którym słychać cierpiącą kobietę (Cory), chwilę później pojawiła się spekulacja, że ona nie żyje, a potem było już tylko lepiej. Poznanie życiorysu Cory i seria następujących po sobie wydarzeń zaprowadziły mnie razem z panią antropolog w mroczne miejsca. Przeszłam przez problemy rodzinne, sekty i problemy psychiczne wynikające z różnych przyczyn. Moje doświadczenia z takim mixem wątków często były niezbyt pozytywne. Ale nie tym razem. Przejścia były płynne, wszystko się pięknie ze sobą łączyło, a zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Czy wrócę jeszcze do tej serii? Jak nie zapomnę i znajdę czas, to pewnie tak!
Wam też polecam sprawdzić choć jeden tom.

6 komentarzy:

  1. MAm na półce pierwsze 2 części tej serii - w końcu muszę się za nią zabrać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Jestem ciekawa, jak wypadają, może mnie zmotywujesz do przeczytania całej serii :D

      Usuń
  2. Widzę, że nie jest to przyjemna lektura, więc na razie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemna zdecydowanie nie, ale warta przeczytania w odpowiednim czasie :)

      Usuń
  3. Nie kojarzę tej serii, ale może sięgnę po jej pierwszy tom.
    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest tak dobry, jak ten to zapewne warto :D

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?