Podobno trzeba dobrze skończyć rok, żeby kolejny był udany. Ja przesądna nie jestem, ale wolałam jednak wziąć na koniec książkę, po której spodziewałam się dużo dobrego. Ale czy można mieć 100% pewności? Przecież każdemu może coś nie wyjść. Nawet Adamowi Widerskiemu kryminał...
Poznajmy Hektora
Do tej pory to Krzyski i Majski rozwiązywali sprawy kryminalne z pomocą Hektora Wista. Tym razem patolog trafił na ciało podczas urlopu w Ojcowie więc współpracuje z innymi policjantami. Stał się w ten sposób główną postacią, a my możemy poznać jego historię trochę bliżej.
Byłam jej bardzo ciekawa, ponieważ uwielbiam postać Hektora. Jednocześnie nie przepadam za rozbudowanym wątkiem obyczajowym w kryminałach, dlatego obawiałam się, że zrobi się nudno. I co?
Okazało się, że nie ma się czego bać! Dowiedziałam się wystarczająco dużo, żeby jeszcze bardziej polubić łódzkiego patologa i na tyle mało, aby nie przysłoniło to głównego wątku - sprawy morderstwa w Parku Ojcowskim.
Zawartość kryminału w kryminale
Choć historia Hektora nie jest tu obojętna, to "Turysta" jest przede wszystkim kryminałem. Zaskakującym, nieprzewidywalnym i mięsistym. Adam Widerski nie stroni od brutalnych opisów, które czasem wkłada w usta patologa o specyficznym poczuciu humoru, co czyni je bardzo interesującymi.
A wiecie, jak trudno zaspokoić potrzeby kogoś, kto w świecie kryminałów siedzi ponad 10 lat? Jak nie wiecie, to musicie uwierzyć na słowo, że trudno. Tym razem udało się to już na początku. Po znalezieniu ciała dziewczyny, którą wszyscy uważali za martwą, wiedziałam, że będzie grubo. Policjanci mnie czasem irytowali, kiedy przyjmowali poszlaki za pewnik. Trochę się przez to gubiłam - zastanawiałam się, czy to oni tylko udają pewność, czy ja coś przeoczyłam. Na szczęście wszystkie moje wątpliwości były rozwiewane.
Autor często stosował niedopowiedzenia, które utrudniają prowadzenie własnego śledztwa, ale i tak rozwikłanie tej zagadki było dla mnie niemal niemożliwe. Coś, co na początku wydawało się oczywiste (znajdujemy podejrzanego i po robocie) okazało się totalnie zaskakujące. I dotyczy to nie tylko samego zakończenia. Zanim nadszedł wielki finał, pojawiło się mnóstwo niespodzianek, dla których warto było nawet zarwać noc!
Schematy nie zawsze są złe
Kiedy autorzy stosują te same zabiegi w kilku książkach, może się to zrobić nudne. "Turysta" też od schematów wolny nie jest: policjanci mają cechy, jak wszędzie; pojawiają się te same wątki; trup pojawia się nagle w spokojnej dotąd okolicy. Jest to, co niemal wszędzie i to, co było wcześniej u Adama Widerskiego w "Odwyku" czy "Proroctwie" (pod linkami moje opinie).
Ale czy da się jeszcze napisać coś bez powielania tego, co było? Może i tak, ale po co? Można przecież korzystać ze schematów do stworzenia absolutnie oryginalnych rzeczy. W "Turyście" pewne powielenia nadają sensu historii. Prowadzą przy tym do czegoś, co przełamuje nudę i jest trudne do przewidzenia.
Reasumując: poznanie tajemnic Ojcowa i śmierci Kaśki Ryś, a także odkrycie przeszłości Turysty to świetny wybór, nie tylko na zakończenie roku.
Nie wiem, czy sięgnę. Czas pokaże. Trochę zniechęcają mnie brutalne opisy w wykonaniu patologa :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż Hektor jest przy tym taki... niewinny. Jakby był nieświadomy zbyt dużej bezpośredniości ;P Ale możesz też zacząć od "Odwyku", bo choć "Turystę" można czytać osobno, to jednak postać patologa pojawiła się już wcześniej :)
Usuń