Wiara często wiąże się z impulsywnymi dyskusjami i sporami. A jednak często jest motywem przewodnim w książkach. A przynajmniej kryminałach. Tak jest i tym razem. Do czego doprowadzi proroctwo związane z sielską górską miejscowością?
Urlop po łódzku
Jak pewnie wiecie niedawno wróciłam z wakacji. Ale chciałam trochę jeszcze pourlopować, dlatego sięgnęłam po "Proroctwo", czyli drugi tom serii o komisarzach Krzyskim i Majskim od Adama Widerskiego. Po tym, co wydarzyło się w "Odwyku" (recenzja tutaj) policjanci wyjeżdżają na urlop w góry. Nie myślcie sobie jednak, że będzie sielsko i przyjemnie. Już podczas pierwszej wycieczki panowie z łódzkiej Czwórki trafiają na zwłoki. I to zwłoki, które nie są im zupełnie obojętne. Denat tak ich intryguje, że nie mogą odpuścić. Zostają, aby pomóc miejscowym policjantom, którzy są mniej doświadczeni w poważnych zbrodniach (w końcu nie wszędzie są takie dymy, jak w Łodzi). Co znajdą na miejscu? Ile zła jeszcze się wydarzy? Przekonajcie się sami, co dzieje się po wkroczeniu w sam środek piekła.
Spotkanie na szczycie
Kolejne spotkanie z łódzkimi komisarzami odbywa się w pięknych, górskich okolicznościach przyrody. Niestety tam, gdzie Krzyski i Majski, tam też zbrodnia. A tam, gdzie zbrodnia, tam też prokurator i patolog. I to właśnie ich pojawienie się było największym minusem tej książki. Bo z jednej strony rozumiem zamysł, ale dlaczego to było takie naciągane???
Na szczęście były też inne szczyty. Wszak Ślęża piękną górą jest, czyż nie? W każdym razie to, co się na niej wydarzyło było intrygujące, zaskakujące, przerażające. Miało wszystko, co powinna mieć zbrodnia w dobrym kryminale. A w dodatku zostało owiane tajemnicami i nawiedzone przez demony. Takie połączenie dało mi wiele emocji i porządny zastrzyk adrenaliny, a styl, jakim historia jest opowiedziana czynił ją jeszcze przyjemniejszą w odbiorze. Generalnie, poza tym, że nie przypadły mi do gustu powody, z jakich niektórzy znaleźli się w centrum wydarzeń, to wszystko było git. Nawet to, że autor wplatał w tekst wiele potocznych wyrażeń. To chyba nawet dobrze zrobiło całości.
Zaletą byli też bohaterowie. Klimat jest tu zupełnie inny, niż w "Odwyku", bo tym razem nie jesteśmy w wielkim mieście, lecz małej społeczności, gdzie każdy każdego zna, a życiem żądzą układy i plotki. Jak policjanci z Łodzi odróżnią je od faktów? Ja już wiem, Wy musicie sprawdzić.
Ale najpierw sięgnijcie po pierwszą część, bo ona ważna jest!
Oklepane, a ciągle zaskakuje
Jak już wspomniałam, a Wy pewnie zauważyliście, jeśli czytacie dużo kryminałów i thrillerów, wiara i przesądy są często wykorzystywanym motywem. Czy to źle? Ja absolutnie uważam, że jest to dużym plusem. Choć nie każdy autor umie wykorzystać potencjał, to wielu wie, jak ogromne ma możliwości. Najczęściej sprowadza się to do pojawienia się demona, czy wiary w siły nadprzyrodzone. Zwykle potrafi zaskoczyć i prowadzi w bardzo różne rejony więc ciężko przewidzieć, co się wydarzy. W "Proroctwie" też nie brakowało zwrotów akcji i niespodzianek. Mimo, że przez długi czas śledztwo szło w jednym kierunku, to wiele wskazywało na to, że coś jest nie tak. Pojawiło się też parę kwestii wymagających wyjaśnienia, które ciężko było rozgryźć. Zwłaszcza teraz, kiedy jest tak gorąco, że mózg się gotuje. Zupełnie nie byłam gotowa na to, że będę aż tyle główkować. I może dzięki temu podobało mi się jeszcze bardziej? A może po prostu to naprawdę dobra książka. Musicie sami ocenić. Ja polecam!
Była jeszcze jedna rzecz, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Znacie pewnie ten schemat: akcja rozgrywa się w małej wiosce, policja pierwszy raz widzi taką masakrę i... od razu okazują się geniuszami? Otóż Adam Widerski zrobił w tej kwestii świetne posunięcie! Tak, pamiętam, że narzekałam na pojawienie się niektórych postaci. Jednak fakt, że Krzyski i Majski akurat w to miejsce wybrali się na urlop dodał wiele realizmu wydarzeniom. Miejscowa policja reaguje tak, jak większość osób zareagowałaby na widok, jaki zastali na górze, gdyby to był ich pierwszy raz. Obecność łódzkich komisarzy pozwoliła im natomiast na rozwiązanie sprawy bez nagłego błysku geniuszu. Mogli pozostać sobą. Tak, jak cała reszta społeczności. Społeczności, która od razu skojarzyła mi się z moją rodzinną wioską.
Po świetnym debiucie uznałam, że Adam Widerski zasługuje na drugą szansę, ale trochę się bałam. Bałam się, że na początku pokazał tak dużo, że już niczym nie zaskoczy. A tu niespodzianka. Po raz kolejny nie bał się ciężkich tematów. Znowu wprowadził zamęt w akcji. Jednak moimi ulubionymi elementami były dwie postacie. Patolog, którego poczucie humoru ubóstwiam od samego początku i bohater nazwiskiem Mok. Nie ważne kim był i jaką odegrał rolę (a może ważne, nie wiem, przeczytajcie to zobaczycie), ale to nazwisko obudziło skojarzenia, po których zaczęłam gościa bardzo lubić. Mogłabym to wszystko teraz podsumować, ale bez przesady. Po prostu bierzcie i czytajcie!
Na pewno przeczytam. Mam ją na czytniku.
OdpowiedzUsuńZ mojego padołku bohaterowie 😂. W sumie może dlatego sięgnę po książki. Łódź mimo swoich nieco mrocznych historii, nie jest częstą bohaterką książek.
OdpowiedzUsuńA trylogia łódzka Krzysztofa Domaradzkiego?
UsuńA nie obiło mi się. Sprawdzę!
UsuńZdarzają się książki z akcją w Łodzi, ale też ich znam mało, a że również doskonale znam te rejony to czuję się w takich lekturach, jak u siebie ;D
UsuńChętnie przeczytam, bo już dużo dobrego słyszałam o Autorze.
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, autor zasługuje na dobre słowa :)
UsuńCoś już słyszałam o tej książce. Będę miała na uwadze tę powieść. :)
OdpowiedzUsuńJest świetna, ale zacznij od "Odwyku" - też jest świetny ;)
Usuń