sobota, 9 października 2021

"Ene, due, śmierć" M.J. Arlidge

Na moim Instagramie pojawił się ostatnio wpis o schematach. Dotyczył wprawdzie okładek, ale w treści kryminałów też się one często pojawiają. Zdarza się jednak, że fabuła przełamuje tę powtarzalność. Znacie książki, w których się to zdarzyło? Myślicie, że ta do takich należy? Sprawdźmy!
 

Okładka książki Ene, due, śmierć M. J. Arlidge


Precyzyjny przypadek

Kryminały zazwyczaj wyglądają podobnie: morderstwo - badanie miejsca zbrodni - znalezienie zabójcy. Tym razem było troszeczkę inaczej.
Zostaje porwana para młodych ludzi. Przepadają bez śladu, aż nagle... nie, nie zostają znalezieni. Dziewczyna sama się pojawia twierdząc, że zabiła swojego chłopaka. Podaje szczegóły porwania i miejsce, z którego uciekła. Rzeczywiście zostaje tam odnalezione ciało zaginionego, w dokładnie takim stanie, jak opowiadała kobieta. Policjantka Helen Grace z jednej strony ma przeczucie, że dziewczyna mówi prawdę, a z drugiej wydaje jej się to nieprawdopodobne. Bo niby po co ktoś miałby porywać dwie osoby, a po tym, jak jedna zabije drugą, wypuszczać sprawcę? Nie tylko Helen zastanawiał ten motyw. Mnie także. Szczególnie, kiedy pojawiły się kolejne ofiary. Co je łączyło? Skąd wziął się pomysł na zbrodnię? Czy przypadkowość ofiary śmiertelnej ma znaczenie? A może sprawca zna porwanych na tyle, że potrafi przewidzieć ich zachowania? Czy wie, kogo zabije, a kogo oszczędzi? Jaki to wszystko ma sens?
 

(Nie) wszystko jasne

Na początku książki jasne nie było nic - jedynie światło, przy którym czytałam. Ale policja prowadzi śledztwo, a my poznajemy dodatkowo historię sprawcy. Faktów jest zatem coraz więcej, a więc i rozwiązanie zagadki się zbliża. Z początku zbliża powoli. Śladów jest mało, pytań coraz więcej. Tymi pytaniami chciałabym się z Wami podzielić, ale niektóre są szczegółowe, a ja nie chcę spojlerować, bo popsuję Wam zabawę. Jeśli ktoś czytał i chce się podzielić wrażeniami związanymi z ważną treścią, to nie spojleruj w komentarzu, tylko odezwij się do mnie. A jeśli nie czytałeś, to muszą wystarczyć kwestie, które mogę poruszyć. Bo tych jest jeszcze trochę. Jesteśmy przecież dopiero na początku śledztwa. A w międzyczasie pojawia się wątek matki z chorą córką i sposoby na radzenie sobie z problemami. Ten pierwszy wydaje się nie mieć związku z resztą, ale okazuje się inaczej, a drugi? Uzależnienie od bólu i alkoholu jest super w przypadku policjantów w książkach! Nie no, żartuję; nie jest. Geniusze ze słabościami to bardzo częsty zabieg w tworzeniu postaci. Choć słabość Helen jest oryginalna. To była kolejna kwestia, która mnie intrygowała.

I tak sobie niespiesznie akcja szła do przodu, śledztwo w toku, prywatne sprawy biegną swoim torem. Aż tu nagle... jedna informacja, której my nie dostajemy, żeby nie popsuć czytelnikowi zabawy w połowie, ale policja dostaje i zaczyna działać. Powoli dowiadujemy się, kto i dlaczego. I zaczyna się poszukiwanie. Emocje już właściwie nie opadają, koniec z życiem prywatnym, bierzemy się do pracy. A wszystko po to, żeby poznać twarz zabójcy i jego motywację. I tak - poznajemy. Dostajemy obszerne wyjaśnienie całej sprawy. Jest tylko jeden problem. Mianowicie ja mam jeszcze wiele pytań. Zakończenie nie jest otwarte, a jednak wiele rzeczy pozostaje niejasnych. Jak wspominałam, nie chcę spojlerować, ale zdradzę Wam, co mnie zastanawia najbardziej. Już przy drugiej parze wymyśliłam, co zrobić, żeby przeżyły obie osoby i bardzo chciałam dowiedzieć się, czy to było do zrobienia, czy sprawca zabezpieczył się na taką ewentualność. Niestety pojęcia nie mam. Zabrakło mi też kilku dla mnie istotnych wiadomości. Dlatego, choć przez całą książkę byłam bardzo podekscytowana i robiłam wszystko, żeby znaleźć chwilę na czytanie, bo nie mogłam się doczekać poznania całej prawdy, to nie jestem do końca zadowolona. Niestety to, czego oczekiwałam się nie pojawiło. Czuję się trochę tak, jakbym przeczytała książkę bez kilku stron, a przecież w treści nie zauważyłam niespójności, która przy takich brakach by się pojawiła. Widocznie prawdą jest, że ideały nie istnieją...

 

"Teoretycznie przeżyła, ale w praktyce jej życie nie należało już do niej."

 

Książka oryginalnie schematyczna

Wracając na chwilę do początku, wpisu to nie wiem, czy ta książka przełamała schematy. Początek był bardzo oryginalny, pomysł na zbrodnię też, ale potem pojawiły się inne wątki. Skaza na idealnym życiorysie gliniarza jest tylko jedną z kwestii, które już kiedyś się pojawiły. Do tego patologia w rodzinie, korupcja, czy wątek miłosny. A w książce jest tego więcej. W pewnym momencie miałam wrażenie, że autor chce wcisnąć wszystko, co wymyślił w tę jedną książkę. Żałuję tego bardzo, choć nie bardziej tego zakończenia, w którym wiele brakowało. Dlaczego żałuję? Bo to naprawdę dobra książka była. Było mnóstwo psychologii, a pokazanie zarówno śledztwa, przeszłości sprawcy, jak i przedstawienie ofiar dawało nie tylko lepsze rozeznanie czytelnikowi, ale także pokazywało, co czuje wiele osób. Czytaliście "Połówki księżyca"? Jeśli nie, to moja moja recenzja jest tutaj. A jeśli tak, to powiedzcie, czy Wam też się te porwania kojarzą z tamtą powieścią? Trochę szkoda, że tylko porwania. Książka jest bardzo mroczna i przedstawia wiele okrucieństwa. I robi to dobrze. Niestety mi czegoś zabrakło do pełni szczęścia. Ale mimo to polecam, jeśli macie inne oczekiwania niż ja to warto spróbować, bo fabuła była super.

14 komentarzy:

  1. Nie spieszy mi się do czytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to - mam jak Agnieszka. Znajdę / poczekam na odpowiedni moment, by do niej sięgnąć :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre podejście. Na każdą książkę musi być odpowiedni moment 😊
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. nie znam tego tytułu... na razie mnie jakoś nie przekonała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku tej książki przekonanie się do niej nie jest oczywiste 😉 Choć słyszałam wiele tak wspaniałych opinii, że ja musiałam sama się przekonać

      Usuń
  4. Skuszę się na czytanie z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła więc... To jest bardzo dobra droga 😊

      Usuń
  5. Książka oryginalnie schematyczna - fajnie to ujęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😊 Książka też fajnie ujęta w wielu kwestiach - znasz może?

      Usuń
  6. Może sprawdzę na własnej skórze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł 😉 Będziesz mieć porównanie naszych odczuć 😊

      Usuń
  7. Lubię kryminały, więc pewnie prędzej czy później przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

"Strażnik piekła" Maks Dieter

Ostatnio zauważyłam, że dużo osób czyta literaturę wojenną i obozową. Ja póki co nie mam na takową ochoty, choć jedna książka na półce jest,...