poniedziałek, 14 lipca 2025

"Zostawić ślad" Iwona Wilmowska

Po stracie pracy człowiek potrzebuje się otrząsnąć. Nie każdy potrafi już następnego dnia przeglądać ogłoszenia w poszukiwaniu nowego zatrudnienia. Co może z tego wyniknąć? Sprawdźmy!


Co znajdziesz, szukając siebie?

Kiedy warszawska gazeta zapowiada cięcie etatów, Paulina nie spodziewa się, że padnie na nią. Kiedy więc dostaje wypowiedzenie, jest zaskoczona. Postanowiła wyjechać, aby zająć się pisaniem książki. Miejsce wydaje się odpowiednie - natura, cisza, spokój. Teren odpowiedni na spacery z psem, a ludzie nie przeszkadzają w pracy. Problem w tym, że już drugiego dnia kobieta dowiaduje się, że nad pobliską wodą znaleziono zwłoki.
A może to dobry znak? Jakkolwiek źle to brzmi. Morderstwo w tak małej społeczności nie zdarza się często, więc lokalna reporterka prosi Paulinę o wsparcie. Dla dziennikarki w trudnej sytuacji jest to doskonała okazja, żeby zdobyć nowy wpis do CV. Mocny wpis, bo wyjaśnienie takiej sprawy jest cenione w branży. Tylko czy Paulinie się uda? Kobieta znajduje przede wszystkim mnóstwo plotek, skrajne opinie i jeszcze więcej trupów.

Małomiasteczkowy morderca

Sprawa od początku wydaje się powiązana z historią miasteczka. Już miejsce przestępstwa nie jest raczej przypadkowe. W związku z tym Paulina szuka sprawcy wśród lokalsów. Zapoznaje się z relacjami między ludźmi, szuka odpowiedzi wśród tych, którzy mogą najwięcej powiedzieć. Co to daje? Bardzo szybką odpowiedź na pytanie, jaki jest motyw mordercy.
Wąski krąg podejrzanych i ograniczone miejsce akcji nie muszą oznaczać nudy, przewidywalności i słabego napięcia. Tym razem jednak właśnie tak było. Mimo że osoba sprawcy mnie zaskoczyła, to nie był to ogromny szok, a po drodze nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Jedynym powodem, dla którego nie wiedziałam, kto zabija, był fakt, że autorka za bardzo nie naprowadza nas na trop. Domyślałam się jednak, gdzie znajdzie się odpowiedź i jaki okaże się powód do pozbawiania ludzi życia. Jest za to element fabuły, którego absolutnie nie rozumiem, nawet po przeczytaniu całej powieści. Sama jestem z małego miasteczka i u nas lokalna gazeta nie ukazuje się codziennie! Nic dziwnego, że nie było w niej o czym pisać, a redakcja nie zatrudniała ludzi, skoro cały budżet szedł na drukowanie każdego dnia kolejnych gazet! Rozumiem różne naginania rzeczywistości na potrzeby fabuły, ale bez przesady. Wolałabym, żeby pani Wilmowska wykorzystała ten zabieg na inne elementy. Żeby wprowadziła napięcie, dała mi coś, co pozwoliłoby mi wciągnąć się w fabułę. W przypadku tej książki nie dostałam nic wartego uwagi. Ot, zwyczajny harleqiun wśród kryminałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?