Główną rolę w książce nie zawsze odgrywa człowiek. A co się stanie, jeśli będzie najważniejszy, ale tylko pośrednio? Sprawdźmy, czy będzie oryginalnie, czy mimo wszystko całkiem zwyczajnie.
Obraz z wyjątkową historią
W antykwariacie można znaleźć wiele przedmiotów, które mają intrygującą przeszłość. Zwykle nie są one problematyczne. Wyjątkiem jest obraz płaczącego chłopca, który miał być prezentem, ale miał inne plany.
Portret ekscytuje zarówno właścicieli antykwariatu, jak i ich wnuki. Atmosfera wokół obrazu zagęszcza się, kiedy w antykwariacie wybucha pożar, w którym zginęła Francesca. Płaczący chłopiec ocalał, co skłoniło Danielle do zgłębienia jego historii. Śledztwo prowadzi kobietę do rodziny żyjącej 50 lat wcześniej na odludnym terenie. Dlaczego wybrali takie życie? Jaki mają związek z obrazem? O co chodzi z portretem?
Odgrzewany kotlet
Motyw przedmiotu, wokół którego dzieją się dziwne rzeczy, nie jest nowością. Zwykle wykorzystuje się obraz lub książkę. I zazwyczaj ludzie zupełnie z ich historią nie związani, wchodzą w posiadanie tych przedmiotów. Jednak nie jest to jedyny motyw, który powiela się w różnych dziełach. Czasem jest to nawet ciekawe. Ale taka historia musi mieć w sobie coś wyjątkowego, czego nie ma w innych. "Płaczący chłopiec" do takich nie należy.
Na początku byłam ciekawa, co wyjdzie z tym obrazem. Liczyłam, że będzie miał on jakiś nietypowy związek z rodziną prowadzącą antykwariat. W mojej głowie pojawiło się kilka teorii, ale żadna nie okazała się prawdziwą. Jednak fakt, że zakończenie mnie zaskoczyło, nie jest w tym przypadku zaletą. Nastawiłam się na coś oryginalnego, a dostałam najprostszy możliwy finał. W dodatku nie do końca tłumaczący kwestie, których byłam ciekawa. Czytając, zastanawiałam się, dlaczego obraz trafił akurat do tego antykwariatu? kim jest płaczący chłopiec? jaki związek z teraźniejszością ma rodzina żyjąca w latach 60. XXw.?
Im dalej brnęłam, tym więcej chciałam wiedzieć. Niestety nie na wszystko dostałam odpowiedź. Autorka pozostawiła mnie z niedosytem, co w tym przypadku było bardzo negatywne.
Co ratuje tę książkę?
Powieść zapowiadała się naprawdę dobrze. Były emocje i tajemnica, którą autorka złapała moją uwagę. A potem już tylko gorzej...
Kiepska fabuła, mająca jedynie ciekawsze elementy to nie wszystko. "Płaczący chłopiec" to też nijakie postacie. Wielokrotnie czytałam, jaki jest bohater, ale nie miało to przełożenia na jego zachowanie. Wszyscy byli płytcy i irytujący. Nie mieli wyrazistych cech, które by ich wyróżniały. A już szczególnie źle napisani byli ci z przeszłości. Przez większość powieści byłam przekonana, że ta część akcji dzieje się przynajmniej 100 lat wcześniej, niż faktycznie. I nie pomogło to, czego dowiedziałam się na koniec. Przeciwnie. Znając ich historię jeszcze bardziej nie mogłam pogodzić się, że zostali tak przedstawieni!
Zresztą nie tylko oni. Zgubiłam się kompletnie w czasoprzestrzeni, choć każdy rozdział jest na początku opisany. Zachowania postaci są nieadekwatne do czasów i statusu społecznego, a ich relacje to istna farsa. Czasem nie ogarniałam nawet kto jest kim dla kogo.
Ale żeby nie było, że tylko się czepiam - było parę ciekawie zapowiadających się momentów. Zdarzało się, że wywiązywała się jakaś konkretniejsza akcja. Niestety autorka, zamiast to pociągnąć, ucinała temat. W tej książce na początku drzemał taki potencjał! Jak ja okropnie żałuję, że nie został wykorzystany!!!
Miałam nadzieję, że będę mogła polecić tę książkę chociaż osobom, które nie miały jeszcze do czynienia z motywem tajemniczego obrazu. Ale lepiej znajdźcie sobie inną powieść, żeby poznać tę koncepcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz