poniedziałek, 26 września 2022

"Ciemność mroczniejsza niż noc" Michael Connelly

Kończę z tym! Nie będę dłużej robić tego, co robiłam. Mam dość, wypaliłam się.
Słyszeliście to pewnie nie raz. Z różnych przyczyn rezygnujemy z wielu rzeczy. Często nawet z czegoś, co kochamy. Ale czy da się zapomnieć? Czy pozostaniemy obojętni, kiedy pojawi się szansa powrotu? Dowiecie się tego od Lincolna Rhyme'a, którego stworzył Jeffery Deaver i z poniższego tytułu.

Okładka książki Ciemność mroczniejsza niż noc Michael Connelly

 

Gliniarz z powołania

Nie bez powodu zaczęłam w ten sposób. Takie dylematy miał detektyw, z którym rozwiązywałam ostatnie śledztwo. A właściwie nie do końca on. Ale od początku.
McCaleb pracował kiedyś w FBI, w wydziale zabójstw. Teraz siedzi z rodziną na wyspie i dba o swoje nowe serce. Po przeszczepie nie może się przemęczać i denerwować, dlatego zaczął zupełnie inne życie. Problem w tym, że był dobrym policjantem, dlatego po odkryciu ciała, które wyglądało podejrzanie detektyw Jaye Winston prosi mężczyznę o przejrzenie materiałów z miejsca zdarzenia i przekazanie policji swoich wniosków. Ale jak ktoś raz zaznał adrenaliny, to będzie chciał więcej. McCaleb nie jest wyjątkiem. Miał poświęcić sprawie jeden wieczór, a wyszło... No właśnie wyszło tyle ciekawych wątków, że nie mógł odpuścić. I ja też nie. Jesteście ciekawi, co skłoniło byłego detektywa do doprowadzenia sprawy do końca? Sprawdźcie koniecznie w książce!

Układy, tajemnice, ślepe uliczki

Gwarantuje, że znalezienie odpowiedzi na wszystkie pytania nie zajmie Wam wiele czasu. I powodem wcale nie będzie przewidywalność. Wszystko staje się jasne dopiero pod koniec książki, a zwroty akcji pojawiają się do ostatniej strony. Historia jest jednak stworzona tak, że płynie się przez nią bardzo szybko. Tajemnice i intrygujące wątki sprawiają, że ciężko ją też odłożyć, choć na początku może się wydawać, że wcale nie będzie tak dobrze. Śledztwo z pozoru jest oczywiste i nijakie. Ale to tylko zmylenie przeciwnika. W rzeczywistości Connelly sporo miesza w fabule, podrzuca tropy prowadzące w różnych kierunkach, żeby na koniec zaskoczyć. A przy tym wyjaśnić każdy niuans. Nawet to, co w kontekście rozwiązania wydawało mi się nijakie, nabrało sensu i okazało się być po coś. Minusem były jedynie wnioski wyciągane z kapelusza. McCaleb coś przeczytał/zobaczył, nie powiedział co to było, a potem z tego dowodu wziął jakieś informacje. Czemu tak? Prawdopodobnie po to, żeby nie było kolorowo. W końcu mamy jesień, to kolorów będzie zaraz aż nadto. 

"Pisanie to sztuka, ale też rzemiosło"

Spokojnie, ale nie do końca

Akcja książki "Ciemność mroczniejsza niż noc" nie jest szybka i pełna krwi. Opiera się na podążaniu za poszlakami i rozmowach z kolejnymi osobami. Jest w niej miejsce na sztukę, życie prywatne, a także wątek poboczny. Na szczęście nie sprawiło to, że się dłużyło. Absolutnie nie. Czytało się bardzo przyjemnie, płynnie, a przez cały czas towarzyszyło mi napięcie i wiele myśli na temat tego, o co chodzi z sowami i czemu tak się na nie uparliśmy. Macie już swoje teorie? Zapewniam, że w tej książce nic nie jest oczywiste! Autor udowadnia, że nie zawsze warto skupiać się na oczywistościach. A co zrobić, żeby dojść do prawdy? Przejść przez różne światy i połączyć je w jeden. Tym razem nie jest to klasyczna podróż policji. Odbywa się niezależnie od działań stróżów prawa i jest otoczona życiem rodzinnym i chorobą. Poruszone są zatem tematy z tym związane, a przy tym bardzo ważne również w prawdziwym świecie, jak na przykład systemy wsparcia dla chorych, które tak naprawdę ograniczają życie. To wszystko wprowadza zamęt i nerwowość, co pozytywnie wpływa na przebieg akcji.
Jeśli lubicie pogłówkować nad książką i zagłębić się w psychikę osób z różnymi problemami, to ta lektura jest właśnie dla Was!
Ja natomiast chcę kiedyś wrócić do książek autora (kiedy? pojęcia nie mam).

10 komentarzy:

  1. Recenzja zachęca, podobne wątki mam w aktualnych lekturach, pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że powinieneś wziąć i tę pozycję, żeby porównać podejście do tematu :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Akurat do tego autora szczególnych zachęt nie potrzebuję. Bardzo go lubię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o niej, a brzmi naprawdę kusząco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tak brzmi. Nie warto tracić takiej przygody :)

      Usuń
  4. Świetna recenzja i kusi bu sięgnąć po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To znaczy, że osiągnęłam zamierzony cel :D

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?