poniedziałek, 11 lipca 2022

"Zabójca znika w mroku" Piotr Krynicki

Czy zbrodnia popełniona na winnym innej zbrodni jest usprawiedliwiona? Nadal pozostaje zbrodnią, czy to już zbawianie świata?

Zabójca znika w mroku — Piotr Krynicki

Zbrodnia i inne dylematy życiowe

Książka "Zabójca znika w mroku" opowiada rasową historię kryminalną z mnóstwem trupów i zagadek, a przy tym brakiem dowodów i poszlak. A jednak poznajemy ją w sposób absolutnie nietuzinkowy. Jan, którego perspektywę śledzimy najczęściej jest bowiem urzędnikiem państwowym. Przez większość akcji śledzimy jego życie, które z morderstwami zdaje się mieć niewiele wspólnego. Mężczyzna poznaje szczegóły sprawy za pośrednictwem mediów, które wiedzą dużo, ale przecież nie wszystko. Jan zatem nie skupia się na poszukiwaniu sprawcy, ale rozmyśla o życiu - bardzo wielu jego perspektyw - a także opowiada o sobie wiele szczegółów. Szczegółów, które nie są zupełnie oderwane od tego, jak wygląda sprawa zabójstw. Co go łączy ze sprawą? Czy zostanie ofiarą, czy okaże się sprawcą? A może finał będzie bardziej skomplikowany, a Jan pojawia się w tej opowieści przez przypadek?

Książka o wszystkim i śledztwie

Po przeczytaniu opisu spodziewałam się, że opowiedziana w "Zabójca znika w mroku" skupiać się będzie na postaci Jana, który nie ma związku z policją więc raczej sprawy prowadził nie będzie. Ale to, co dostałam, zupełnie mnie zaskoczyło. Owszem, już w pierwszym rozdziale poznajemy jedną z ofiar i mocno wchodzimy w sprawę. A potem pojawia się Jan. Śledztwo zostaje na drugim planie. A właściwie w ogóle go nie ma. Są za to różne przemyślenia urzędnika: na temat jego pracy, bezsensownego życia, miłości, rodziny, krzywd wyrządzanych najbliższym, polityki i wiary. I to one dominują w książce. Zdecydowanie jest to pozycja dla tych, którzy mają ochotę na powieść psychologiczną lub filozoficzną. Choć przychodzi moment, w którym sprawa mordercy, który ma na koncie coraz więcej ofiar wciąż nie zostawiając śladów, wychodzi na pierwszy plan i w końcu zostaje rozwiązana. Mimo to wciąż najważniejszym wątkiem pozostaje motyw zbrodniarza i tematy pokrewne.
 

Opisy i bohaterowie... więcej się nie dało?

Zazwyczaj wejście w psychologię postaci jest dla mnie zaletą książki. Ale nie zawsze. Piotr Krynicki stworzył w tej powieści bardzo barwne opisy nie tylko bohaterów, ale też ich myśli. Był tylko jeden problem - za bardzo je rozciąga. Myśl, którą można było zamknąć w dwóch zdaniach potrafi ciągnąć się przez 2 strony, nie wnosząc nic nowego. I tak, mam świadomość tego, że sama się czasem zapętlam, ale bez przesady! Na przestrzeni książki taka ilość powtórzeń stała się dla mnie męcząca. Czułam się momentami jak podczas czytania "Zmierzchu", gdzie na każdej stronie te same myśli były przedstawiane w tych samych słowach - tu było podobnie.
Drugą kwestią były postacie. Poznajemy każdą ofiarę i powód, dla którego miała zginąć. A do tego jeszcze inne fragmenty życia, które nic nie wnoszą do całości. Wielu bohaterów pojawia się tylko na kilka stron, żeby za chwilę pożegnać się z życiem.
A jednak, jeśli lubisz barwne opisy i zżywasz się z postaciami książek to jest to pozycja, którą polecam. Mimo tego, że dla mnie opisów było zbyt dużo, to ich rytm był dobry, a autor robił wszystko, żeby można było go zrozumieć. Podobało mi się też rozróżnienie między patetycznym stylem narracji, a prostszymi wypowiedziami niektórych postaci. Na plus książki zapisałam też zakończenie. Nie wszystkie kropki udało mi się połączyć, a nawet tam, gdzie trafiłam z rozwiązaniem, pojawiły się fakty, które mnie zaskoczyły. 
 



11 komentarzy:

  1. Książka, jak najbardziej wpisuje się w moje gusta czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będę miała okazję poznać Twoją opinię ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Sięgnij - będziesz miała pewność, czy było warto :)

      Usuń
  3. Nie przepadam, kiedy autorzy przeciągają i na siłę próbują wydłużyć problemy bohaterów. Chyba robią to tylko po to, by mieć więcej stron...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisuję tytuł - to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?