Fora społecznościowe
Właśnie tę część sieci przybliża Marcel Moss w pierwszej części trylogii hejterskiej. Gdyby ktoś nie wiedział: fora internetowe to strony, na których zamieszczane są zwierzenia i pytania internautów, na temat których wywiązują się dyskusje.
W powieści administratorem strony jest Martyna, która przed publikacją czyta to, co przyślą do niej czytelnicy. Forum jest dla kobiety tylko odskocznią od codziennych problemów. Ma ona nadzieję, że tragedie obcych ludzi pomogą jej zapomnieć o własnych. Ale czy osoba nieumiejąca poukładać swojego życia może pomóc innym? Michał ma nadzieję, że tak.
Spotkanie w realu
Wielu osobom nadal wydaje się, że w sieci są anonimowe. Ale to nieprawda. Jeśli ktoś chce nas znaleźć, to znajdzie. O tym, że nikt nie odkryje jego tożsamości był przekonany również wspomniany już przeze mnie Michał – mężczyzna, który jest chłopcem do bicia swojej żony. Im dłużej to trwa, tym bardziej sobie z tym nie radzi i szuka pomocy. Ma nadzieję, że Agata nie dowie się o jego internetowych zwierzeniach i pisze do Martyny. Wszystko przebiega świetnie do momentu, gdy podejmują decyzję o nieograniczaniu znajomości do forum. Michał i Martyna spotykają się, by pomóc sobie nawzajem. Czy uda im się rozwiązać problemy? Na pewno dzięki tej znajomości poznamy oboje zdecydowanie bliżej. A przy okazji dowiemy się, czym może się skończyć takie spotkanie. Skąd oboje mają mieć pewność, że druga strona jest godna zaufania?
"To prawda, że ludzie nas nie rozumieją. Widzą tylko to co chcą widzieć albo co łatwiej im zaakceptować. Człowiek z natury wybiera najprostszą formę przekazu."
Drugie dno
Historia internetowej znajomości przedstawiona przez Autora nie jest jednolita. Poznajemy fakty także z punktu widzenia Damiana – byłego partnera Martyny, a dodatkowo znajdujemy się w dwóch strefach czasowych. Śledzimy to, co dzieje się teraz, a jednocześnie dowiadujemy się, dlaczego jest, jak jest; co doprowadziło do obecnej sytuacji. Bo przecież każdego z nas kształtuje przeszłość i doświadczenia. Wchodząc głębiej w opowieść odkrywamy, jak wiele tajemnic może skrywać człowiek, jak liczne oblicza ma prawda, w zależności od punktu widzenia. Często bowiem (a nawet najczęściej) przedstawiamy wersję nieobiektywną, najwygodniejszą. Chcemy siebie pokazać jako ofiarę, a nie patrzymy na to, że może sami też kogoś skrzywdziliśmy. Dlatego dobrze, że „Nie odpisuj” daje czytelnikowi pełny obraz zdarzeń i ich przyczyn. Główni bohaterowie nie są stworzeni tak, by ich lubić i tylko im współczuć. Wiemy, dlaczego jest, jak jest i co kierowało drugą stroną (żoną Michała i byłym Martyny). Dzięki temu sami wyrabiaamy sobie na ich temat zdanie.
Prawdziwe oblicza internautów
Jak już mówiłam, a wielu z Was pewnie wiedziało wcześniej, ludzie w internecie czują się anonimowi. A co za tym idzie – robią i piszą co chcą, nie myśląc o innych. Strona prowadzona przez główną bohaterkę pozwala to dobrze zobaczyć. Pod każdym prawie wpisem są dziesiątki, a nawet setki komentarzy ociekających hejtem. Ludzie nie boją się wydawać osąd znając tylko fakty przedstawione przez autora wpisu. Nie myślą o powodach problemów, a jedynie krytykują tego, kto sobie z nimi nie radzi. Wszyscy stają po czyjejś stronie: piszącego lub tych, o których pisze i zajadle się nawzajem oczerniają. Zanim Wy tak zrobicie, proszę, zastanówcie się, czy osoba po drugiej stronie na pewno na to zasługuje. A jeśli chcecie zwrócić komuś uwagę na złe postępowanie, zróbcie to elokwentnie zamiast jawnie atakować najpaskudniejszymi epitetami bez argumentów. W końcu to też są ludzie. A skoro zdecydowali się napisać publicznie o swoich problemach to albo bardzo sobie z nimi nie radzą, albo potrzebują uwagi i szukają jej dosłownie wszędzie. Niezależnie od powodu, trzeba być bardzo zdesperowanym podejmując takie działanie i hejt może się rożnie skończyć. Jak? Sprawdźcie przykład w „Nie odpisuj”.
Trochę hejtu ode mnie
Czyli teraz będzie o tym, jak beznadziejną książką jest „Nie odpisuj”.
Nie no, żartowałam. Nie jest źle. A nawet jest dobrze. Zaczyna się petardą, bo od… a zresztą, zajrzyjcie do książki i zobaczcie sami, co Marcel Moss serwuje czytelnikowi, by go nakłonić do dalszego czytania. Na mnie podziałało. Szybko się wkręciłam w akcję i chciałam więcej. Dostałam w prawdzie coś innego niż się spodziewałam, ale to nie znaczy, że gorszego. Autor w przystępny i ciekawy sposób pokazuje to, co pokazać zamierzał (mam nadzieję, że taki był plan). A mianowicie, że nie można zbyt dużym zaufaniem obdarzać obcych ludzi z internetu. Pisząc możemy łatwo udawać kogokolwiek. Nikt przecież nie wie ile razy poprawialiśmy nasz tekst, jak bardzo pilnowaliśmy, by nie zatracić wymyślonej tożsamości. To było moje drugie spotkanie z twórczością autora. Przypadek sprawił, że doszło do niego właśnie teraz, ale cieszę się, że poznałam inne oblicze pisarza, niż to z liceum Freuda (link do recenzji). Choć tę książkę czytało mi się ciężej, to jednak ta seria bardziej przypadła mi do gustu i chyba właśnie przy niej pozostanę.
Sam nie wiem, ale - na przykład na żadne czaty nie wchodzę. Nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie. Messengera mam zablokowanego. Książka jak widzę - ma pewien potencjał. Tylko , że chyba raczej po nią nie sięgnę. Wielkie dzięki za rzetelną recenzje :-)
OdpowiedzUsuńAle na blogi zaglądasz 😉 W obecnych czasach ciężko jest zupełnie nie być obecnym w internecie. Dlatego ta książka jest taka ciekawa 😁
UsuńMam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPowinna Ci się spodobać 😊
UsuńCiągle się zbieram, by w końcu zapoznać się z twórczością Autora.
OdpowiedzUsuńPolecam się zebrać i nadrobić 😉
UsuńKsiążka z aktualnym tematem przewodnim, to na pewno może być ciekawe doświadczenie czytelnicze.
OdpowiedzUsuńTak, przydają się teraz takie książki ostrzegawcze 😊
UsuńNo kurczę tyle już książek napisał, a ja jeszcze ani jednej nie znam.. Ale ,,Nie odpisuj" wydaje się być bardzo ciekawa, więc chętnie ją jako pierwszą przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo dość płodny autor jest więc jak się czyta też inne, to ciężko być na bieżąco 😉 Ale warto zacząć nadrabiać 😊
Usuń