piątek, 25 września 2020

„Limes inferior” Janusz A. Zajdel

Naukowy tytuł na półce z fantastyką – to połączenie bardzo mnie zainteresowało. A jakie wrażenie zrobiła na mnie ta powstała w latach 80. XXw. powieść? O tym za chwilę, zacznijmy od początku.

 

 


O co chodzi z tymi granicami?

Limes inferior pewnie kojarzy się niektórym z matematyką. I bardzo dobrze, bo pojęcie to oznacza granicę dolną i najczęściej jest używane w kontekście granic funkcyjnych. Ale spokojnie, jeśli nie wiesz, co to takiego, to nie znaczy, że nie możesz sięgnąć po tę książkę. Janusz Zajdel odnosi się bowiem do zupełnie innych granic: ekonomicznych i społecznych.

Akcja powieści toczy się w zautomatyzowanej przyszłości. Ludzie są potrzebni głównie do sterowania maszynami, a zamiast pieniędzy, dokumentów i urządzeń elektronicznych mają Klucz, który służy do wszystkiego, łącznie z identyfikacją osobników. Społeczeństwo natomiast jest podzielone na 7 klas (0-6, gdzie 0 to klasa najlepsza), które są przyznawane po zdaniu odpowiednich testów. Klasy najniższe nie mają szans na podjęcie pracy, żyją z punktów (odpowiednika waluty) przyznawanych wszystkim odgórnie. Wyżej sklasyfikowani mogą zarobić dodatkowe punkty w zawodach przeznaczonych dla ich klasy. Oczywiście raz przyznana klasa nie jest już na całe życie, można podjąć próbę poprawy swojego bytu. I, jak to się często zdarza, ambitni ludzie uciekają się do różnych metod osiągnięcia awansu społecznego. Metod niekoniecznie zgodnych z prawem obowiązującym w Argolandzie. A my, czytelnicy, śledzimy sytuację społeczeństwa z perspektywy Sneera, który również oszukuje system. Mężczyzna jest bardzo inteligentny, ale ukrywa to przed władzą i zarabia pomagając innym podnosić ich klasę. Wpakuje się przy tym w tarapaty, wiele namiesza i będzie kombinował, a przy tym pozna parę sekretów władzy. Nie będę Wam zdradzać jakich, bo zaraz wyjaśnię cały system Argolandu, a zupełnie nie o to chodzi…

 

"Jeśli wolność jest realnym faktem, to porządek jest tylko pozorny, i vice versa! Taka sama sytuacja jak w przypadku równości i sprawiedliwości, o których wspominałeś: równy podział nigdy nie będzie sprawiedliwy, i odwrotnie"

 

Fantastyka, czy trafne spostrzeżenia?

Argoland jest krajem wymyślonym przez autora. W świecie tym docelowo ludzie mają mieć na miejscu wszystko, co niezbędne i każdego ma być stać na minimum potrzebne do życia. Dlatego najniższe klasy dostają coś w rodzaju zasiłku. A ponieważ wszyscy mają być traktowani równo to punkty dostają też ‘lepsi’, pracujący obywatele. To, co zarobią pozwala im więc żyć na trochę lepszym poziomie. Dlaczego zatem oszukują? Z tych samych powodów, z których robimy to naprawdę. Niektórym nie chce się pracować więc udają głupszych, by tego uniknąć, a inni szukają pomocy w poprawie klasy, bo sami nie zdali by testów, a chcą czegoś więcej. Wśród niepracujących znajdują się też tacy, którzy z nudów i braku punktów na piwo zajmują się grabieżami i wyłudzeniami.

Mimo wielu różnic, świat Argolandu jest porównywalny z naszym. Czyż nie jest tak, że ludzie chcą więcej, choć stać ich na przeżycie? Albo wręcz przeciwnie; stać ich na więcej, ale im się po prostu nie chce? Robią wszystko, żeby zarobić, ale się nie napracować. A ekonomia? Władze państw robią wszystko, by zmieniać sytuację w miarę potrzeby, a przy tym jak najmniej zaszkodzić (obywatelom lub sobie, to już nie mnie oceniać). W każdym razie świat się zmienia, bo zmieniają się wymagania ludzkie. A czemu zmieniają się wymagania? Bo gdy osiągniemy jedno, to dowiadujemy się, że jednak chcemy czegoś innego i dalej szukamy naszych ideałów. Gdzie więc w tym wszystkim granice?

Tych właśnie szuka autor powieści. Czy znajdzie granice ludzkiej inteligencji, rozwoju świata, upadku niektórych warstw społecznych i awansu innych? A może te granice są nieskończone? Czy da się osiągnąć ideał, który będzie odpowiadał każdemu? I po co właściwie się to wszystko tworzy? Moglibyśmy o tym długo rozmawiać, ale nie chciałabym psuć przyjemności z czytania tym, którzy lekturę mają przed sobą.

12 komentarzy:

  1. Wiem komu polecić tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tej osobie się spodoba i namówi również Ciebie 😊

      Usuń
  2. Nie jest to lektura dla mnie ale na pewno dla miłośników tego gatunku ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę, choć ja fanką fantasy nie jestem, a jednak mi się podobało 😉

      Usuń
  3. Od tego autora zaczęła się moja przygoda z fantastyką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że inne książki też dobre? 😉 Podoba mi się styl autora więc może skuszę się na więcej 😊

      Usuń
  4. Brzmi intrygująco, ale nie wiem czy podołam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam Cię do spróbowania 😉 Jak nie zaryzykujesz, nie będziesz wiedziała, czy było warto 😊

      Usuń
  5. Jakoś nie do końca jestem przekonana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale wyczuwam w Twojej wypowiedzi nutkę niepewności więc mam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie 😊

      Usuń
  6. Łooo matko, to chyba jakaś nowość fantastyczna... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 40 lat to raczej nie nowość 😉 Ale faktycznie, stworzony świat przypomina współczesny

      Usuń

Polecany post

"Proroctwo" Adam Widerski

Wiara często wiąże się z impulsywnymi dyskusjami i sporami. A jednak często jest motywem przewodnim w książkach. A przynajmniej kryminałach....