Jeju, jak ja bym chciała, żeby mi się przez całe życie tak chciało, jak ostatnio mi się nie chce. Ale cóż zrobić, trzeba się wziąć w garść, bo następna świetna książka do polecenia wpadła mi w ręce!
Kto co przekłada?
Przede wszystkim doktor Gellert i kapitan Wołodko, głównie podejrzanych o zabicie Agnieszki i dowody przeciwko nim. Czy drogę eliminacji dojdą do prawdy? Czy morderca zostanie ujawniony? Tego przekonacie się na końcu książki.
A co mamy na początku?
Już na wstępie dostajemy trupa. Agnieszka była młodą dziewczyną, prowadzącą intensywne życie towarzyskie. Jej morderstwo było pozorowane na samobójstwo, ale od razu dowiadujemy się, dlaczego ktoś maczał w tym palce. Nie wiemy tylko kto i jak. Ze względu na sposób bycia denatki podejrzanych jest kilka osób. Ale czy wśród nich jest morderca?
"Społeczeństwo - to pojęcie daleko mniej konkretne niż żywy człowiek. A to określa różnice w nastawieniu i pożądanych cechach kryminologa i psychiatry."
Niepodważalne dowody
Panowie roztrząsający sprawę śmierci Agnieszki są bardzo skrupulatni. Co prawda nie oglądają zwłok i miejsca zbrodni, nie urządzają pościgu za podejrzanym, ani nie prowadzą śledztwa po całym kraju. Siedzą przy smacznym żarełku i rozmawiają. Ale za to jak pasjonująco rozmawiają. Jeden jest milicjantem, drugi psychiatrą więc mają co porównywać, przedstawiając sprawę ze swoich punktów widzenia. Dokładnie analizują każdego świadka: motyw, sposobność do dokonania zabójstwa, zachowanie względem ofiary i później na przesłuchaniu. Odtwarzając taśmy z przesłuchań doszukują się najdrobniejszej wpadki przy doborze słów czy też intonacji głosu. Przez to sprawa, która i tak już jest nieoczywista, komplikuje się jeszcze bardziej. Kiedy już wydaje mi się, że wiem, kto i dlaczego zabił, okazuje się, że to może jednak nie on. A może jednak on? Aż do samego końca trudno to jednoznacznie stwierdzić, a na koniec, kiedy wszystko staje się jasne pozostało mi tylko jedno pytanie. Ale jak to? Na szczęście miałam jeszcze kilka stron do przeczytania i dowiedziałam się jak i dlaczego. Zaskoczyło mnie to jednak tak bardzo, że po skończeniu lektury nadal nie mogłam wyjść z podziwu nad pomysłem Autora. Taki finał był idealnym zwieńczeniem dialogu pełnego analiz psychologicznych, podważania dowodów, szukania faktów, które mogą wnieść coś nowego, a nie tylko poszlak prowadzących donikąd.
„Przekładanka” nie jest długą powieścią. Ale to nie oznacza, że jest słaba. Wręcz przeciwnie, jej długość wynika z tego, że jest to książka konkretna, niezwierająca zbędnych opisów i sytuacji niezwiązanych z akcją. Dowiadujemy się tylko tego, co ważne. I to w zupełności wystarcza, by opowieść pochłonęła czytelnika na kilka godzin. I choć ostatnio nic mi się nie chce, to jednak czytałam z wielką przyjemnością.
Zainteresowała mnie ta książka, lubię być zaskakiwana przez autorów i lubię jak powieści nie są za długie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przykuła Twoją uwagę 😊
UsuńNie słyszałam nigdy o tej powieści. Wydaje się intrygująca.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest intrygująca. Dlatego warto ją przedstawić szerszemu gronu odbiorców 😊
UsuńOkładka by mnie nie zachęciła ale Twoja recenzja tak.
OdpowiedzUsuńW takim razie dobrze, że ją napisałam, bo ta książka jest warta przeczytania 😉
UsuńMam tę książkę w swojej kolekcji powieści z jamnikiem, ale jeszcze jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie powinnaś to nadrobić 😊
UsuńUdało Ci się mnie namówić. 😊
OdpowiedzUsuńSuper! Taki właśnie miałam zamiar 😁
UsuńChyba jest na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to masz na półce mały skarb 😊
UsuńZaintrygowałaś mnie. Poszukam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć 😊
Usuń