piątek, 24 lipca 2020

„Kasztanowy ludzik” Soren Sveistrup


Kiedy sprawa zostaje wyjaśniona nikt nie myśli o wracaniu do niej. Czy to dobrze? No nie zawsze. Niejednoznaczne dowody mogą bardzo zmylić policję i ułatwić działanie przestępcom. Ale jak to możliwe?


Kasztanowy ludzik

Kasztany zwiastujące tragedię

W tragicznych okolicznościach giną kobiety. Ich ciała zostają zmasakrowane. A na miejscu tych okropnych zbrodni policja znajduje… kasztanowe ludziki. O co chodzi w tej chorej grze?

Tego jeszcze nie wiadomo, ale szybko okazuje się, że sprawa może się wiązać z rozwiązaną przed rokiem. Tak, tak – rozwiązaną. Rok przed obecnymi wydarzeniami zniknęła córka minister spraw społecznych. W więzieniu siedzi mężczyzna, który przyznał się do zabicia dziewczynki, a obecnie pojawiają się ślady świadczące o tym, że ta jednak żyje. Jak to możliwe? Dlaczego ktoś miałby przyznawać się do tak strasznej zbrodni, jeśli nie miałby z nią nic wspólnego? Bardzo mnie to ciekawiło, do czasu…

 

„Co prawda nigdy nie znaleźli zwłok dziewczyny, ale to przecież nic nie znaczący drobiazg”


Dość istotny drobiazg

Nie bez powodu wybrałam ten cytat. Idealnie pokazuje on, jak działa kopenhaska policja (przynajmniej ta, opisana w „Kasztanowym ludziku”). W książce było więcej istotnych dowodów, których nie brali pod uwagę lub wręcz odwrotnie: czepiali się nieważnych szczegółów, jakby były ostatecznym i niepodważalnym dowodem. Do tego prowadzili też przesłuchania, a także rozmowy, w których nie ustalali faktów, tylko trzymali się swojej teorii i wmawiali świadkom coś, co nie miało miejsca. Ich… oryginalne metody działania były niesamowicie dziwne, tak samo było z wysnuwanymi wnioskami. Po prostu brak słów. Takich policjantów jeszcze nie miałam przyjemności poznać. Choć to wątpliwa przyjemność, bo przez ich zachowanie ciężej mi się czytało. Właśnie dlatego coraz mniej byłam ciekawa tego, co się stało. Wiele razy łączyłam fakty szybciej, niż policja, która często zajmowała się też prywatnymi sprawami.

Ale były również inne elementy. Na przykład sprawca, który wymyślił niezłą intrygę i świetnie to wszystko poprowadził. Od początku wiedział, do czego zmierza i jak chce tego dokonać. Doskonale radził sobie z kamuflażem, właściwie prawie do końca trudno było domyślić się, kto stoi za zbrodniami. Nawet kiedy już udało się ustalić motyw; co swoją drogą policji zajęło więcej czasu niż mi.

A zostawiając bohaterów i skupiając się na stylu pisania wygląda to tak: pomysł na zbrodnię bardzo dobry, zarówno motyw, jak i sposób postępowania (tak, okrutny, ale adekwatny do motywu). Tempo akcji mocno nierówne: najpierw dużo relacji między policjantami, potem przyspieszenie – zaczyna się rozwijać, robi się ciekawie… i nagle znowu zwalnia. Do tego przeskoki między wątkami dość długo mnie rozpraszały, nie wiedziałam, o czym czytam. O ile pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, to wykonanie, no i oczywiście cudowni gliniarze, mogłoby być lepsze. Nie wiem, co jest nie tak z kryminałem skandynawskim, ale bardzo rzadko mi się one podobają.

24 komentarze:

  1. Hmm szkoda, że akcja jest tak nierówno poprowadzona. Myślę, że kiedyś i tak zajrzę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto samemu sprawdzić, bo ja czytałam same pozytywy na jej temat więc może to tylko moje odczucia 😊

      Usuń
  2. Planuję poznać tę historię. Jestem ciekawa, jak ją odbiorę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samą historię warto poznać 😉 Czekam zatem na możliwość porównania wrażeń 😊

      Usuń
  3. Swego czasu miałam wrażenie, że wszyscy czytali tę książkę. Ja jeszcze nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to samo, dlatego czekała u mnie w kolejce aż emocje opadną, bo dodatkowo wszyscy się zachwycali 😉 I chyba dobrze zrobiłam, bo bym oczekiwała jeszcze więcej

      Usuń
  4. O tej książce było tyle szumu, ze mam gdzieś z tyłu głowy myśl zeby ja kiedyś przeczytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze 😊 To bardzo ciekawa historia, a i motyw wiele mówiący 😉

      Usuń
  5. Mam na oku tę książkę od czasu jej premiery. Wydaje się naprawdę ciekawa. Samo osnucie kryminalnej intrygi na motywie kasztanowego ludka jest niezwykle pomysłowe. Ze skandynawskimi kryminałami niewiele miałam dotychczas do czynienia, ale były to raczej udane spotkania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też intrygowały te kasztany, a potem się okazało, że ich pojawienie się było dobrze przemyślane 😊

      Usuń
  6. Mam tę książkę i planuję ją przeczytać, ale dopiero na jesień. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł, będzie pasować do kasztanów 😁 Tylko nie korzystaj z nich tak, jak w książce 😉

      Usuń
  7. Jest na mojej liście książek, które koniecznie chcę przeczytać. Ja akurat lubię skandynawskie kryminały, a szczególnie kusi mnie fakt, że napisał to jeden z reżyserów serialu "The killing", który też ogromnie przypadł mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie może Tobie się będzie podobać jeszcze bardziej niż mi, bo poza bohaterami tym razem również byłam usatysfakcjonowana lekturą 😊

      Usuń
  8. Może zmierzę się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak, to mam nadzieję, że będzie Ci się podobać 😉

      Usuń
  9. Szkoda, że wykonanie nie doścignęło pomysłu. Dobra recenzja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety czasem tak bywa. Choć ja wolę tak, niż świetnie napisaną książkę z kiepską fabułą, bo mam więcej powodów do refleksji 😉

      Usuń
  10. A ja lubię skandynawskie ... :) Tego akurat słuchałam i z tego co pamiętam, to podobał mi się, ale bez efektu 'wow' ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie. Pewne elementy mi przeszkadzały w zachwytach 😉

      Usuń
  11. Tez mam dziwna slabosc do literatury skandynawskiej. Beda ja miala na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę kryminały z innych regionów ;) Ale nie jest tak, że uważam skandynawskie za kompletnie złe. Ta książka jest warta uwagi, mimo że nie idealna :)

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?