piątek, 20 marca 2020

„Władcy czasu” Eva Garcia Saenz de Urturi


Przyszedł czas na ostatnią część Trylogii Białego Miasta. Co autorka serwuje nam na koniec? Czy to na pewno koniec? A może będzie jak u Krzysztofa Zajasa, który tylko zmienił miejsce akcji? To wszystko za chwilę. Zacznijmy po kolei.



Władcy czasu



Dwie książki w jednej


Opowieść współczesna zaczyna się premierą książki, której fragmenty później poznajemy. Dlaczego?
Otóż Unai idzie z rodziną na spotkanie z autorem „Władców czasu” – powieści opowiadającej wydarzenia rozgrywające się pod koniec XII wieku w Victorii. Pisarz wydał książkę pod pseudonimem i nawet wydawca nie poznał go osobiście dlatego spotkanie z nim jest wielkim wydarzeniem dla licznej grupy fanów. Jednak zamiast tego trafiamy na miejsce zbrodni. Zostaje znaleziony biznesmen, którego ktoś otruł substancją występującą w książce. Potem pojawiają się inne powiązania, ale o nich już musicie przeczytać sami.

„Tutaj kończy się twoje polowanie. Tutaj zaczyna się moje”

Zetknięcie dwóch światów


Każda część trylogii to połączenie współczesnej zbrodni z motywem z przeszłości. Ale tylko tu mamy zetknięcie dwóch zupełnie różnych epok. Jak to wyszło?
Moim zdaniem świetnie. Część średniowieczna napisana jest trochę innym językiem, co dodaje realizmu. Przełożenie tamtych wydarzeń na obecne realia zostało bardzo dobrze opracowane, a co za tym idzie zbrodnie nie pozostawiły po sobie wiele śladów. Jak w tym wszystkim odnajdzie się Unai? Czy dojdzie do prawdy? A może trylogia zakończy się bo pan inspektor straci życie?

Mała wioska z wielką historią


Tak – mowa o Vitorii. Mimo że gród przedstawiony przez autora „Władców czasu” wydaje się być bardzo odległy w czasie to jednak wiele go łączy z dzisiejszym miasteczkiem. Jeśli zna się obecną geografię tego miejsca można przemierzać ulice wraz ze średniowiecznym hrabią. Ja Hiszpanii nie znam, ale miałam wrażenie, że czuję wyjątkową atmosferę Victorii. Jednak nie tylko geografia łączy oba miejsca akcji (chociaż przecież położone na tym samym terenie). W Vitorii zachowało się wiele rodów, których historia sięga co najmniej średniowiecza. Dlatego też powiela się wiele nazwisk. Skoro morderca wzoruje się na powieści, to czy potomkowie bohaterów są w niebezpieczeństwie?

Psychoza a morderstwa


Już na początku wszystkie tropy prowadzą do wieży Nograro, gdzie mieszka hrabia cierpiący na DID (zaburzenie dysocjacyjne tożsamości). Skoro mężczyzna nie pamięta, co się z nim dzieje, gdy władzę przejmuje alter ego to wszystko jest możliwe. Dla mnie od początku stał się głównym podejrzanym, potrzebowałam tylko motywu. Jak pamiętacie druga część była dla mnie przewidywalna (jak nie pamiętacie zajrzyjcie do recenzji – link na końcu wpisu). Z tego powodu obawiałam się, czy ta książka czymś mnie zaskoczy, a ciągłe kręcenie się w kółko zaczęło mnie nużyć. Ale dobrnęłam do momentu, który w końcu zaskoczył. Było warto? Owszem, i to bardzo. Z biegiem wydarzeń zaczynałam wyobrażać sobie różne zakończenia, ale ciągle nie pojawiało się nic, co by mnie ostatecznie na coś naprowadziło. Z każdym kolejnym elementem układanki miałam coraz więcej wątpliwości. Rozwiały się one dopiero na sam koniec. Dopóki nie przeczytałam co się stało, nie miałam pojęcia kto i dlaczego. A takiego zakończenia, jakie dostajemy, nawet przez chwilę nie podejrzewałam.

Podsumowanie trylogii


Często się zdarza, że ostatnie tomy serii są już słabsze niż początek. Autorom kończą się pomysły i ciągną opowieść na siłę. Zwykle dotyczy to prywatnych wątków, co psuje opis śledztwa, które w innych realiach mogłoby być naprawdę ciekawe. Tu jednak tego nie ma. Sceneria, w jakiej toczy się akcja tych powieści idealnie pasuje do wydarzeń. Części są tylko 3 więc to, co dzieje się w życiu Unaia nie jest jeszcze naciągane. Wszystko płynie doskonałym rytmem. Przy drugiej książce trochę się bałam, bo schemat był podobny do pierwszej, ale okazuje się, że autorka wcale nie straciła pomysłów i, choć nadal jest wiele podobieństw, to w zakończeniu są one dostrzegalne dopiero po rozwiązaniu zagadki. Ostatecznie jestem oczarowana tą serią <3 Oby więcej takich!


Jeszcze tylko kilka spraw technicznych:

Trylogię Białego Miasta należy czytać po kolei, chociaż sprawy są różne to jednak jest wiele nawiązań.
Słyszałam, że niektórzy czytają książki z różną perspektywą nie tak, jak zostały wydane, ale dzielą je na części (najpierw jeden bohater, potem kolejny; czy tak jak tu: najpierw przeszłość, potem teraźniejszość). Jeśli ktoś z was tak robi to tutaj owszem, da się. Ale nie polecam, bo to popsuje całą zabawę. 

I poprzednie części




30 komentarzy:

  1. Mam w planach całą trylogię, ale muszę znaleźć czas na jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się nie skuszę, nie do końca mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta trylogia jeszcze przede mną, ale na pewno po nią sięgnę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ale czuje, że cykl nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba żadna książka nie podoba się wszystkim 😉

      Usuń
  5. Jedna z najlepszych serii kryminalnych jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moze kiedyś z ciekawości sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta seria chodzi za mną od jakiegoś czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem naprawdę ciekawa tej serii. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak pisałam wcześniej... będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem czekam na Twoje zachwyty (mam nadzieję) 😊

      Usuń
  10. Zgadzam sie, absolutnie wspaniała trylogia. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto choć odrobine lubi kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach tę trylogię, ale nie wiem kiedy się za nią zabiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam często ten problem. Pozostaje mi tylko powiedzieć, że naprawdę warto poświęcić jej czas ;)

      Usuń
  12. Lubię, lubię, lubię, bardzo lubię. Całą trylogię mam u siebie na regale i z pewnością się jej nie pozbędę, nie odsprzedam ani się nie wymienię. Zostaje ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się. Takie perełki warto mieć na półce ;)

      Usuń
  13. Mam tę serię w tegorocznych planach :)

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?