piątek, 27 września 2019

„7 razy dziś” Lauren Oliver

Co byście zrobili, gdybyście dostali szansę przeżyć coś jeszcze raz? Pamiętając przy tym, co było przy pierwszym podejściu i rozumiejąc coraz więcej? Poprawilibyście coś w swoim życiu?
Pewnie każdy z nas miał w życiu chwile, które chciałby powtórzyć i coś naprawić. Sam dostała taką szansę. Jak z niej skorzystała?


Niby zwyczajne nastolatki


Samantha ma 17 lat, 3 przyjaciółki, chodzi z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Czego więcej może chcieć uczennica liceum, której zależy głównie na popularności? Mogłoby się wydawać, że Sam ma wszystko. Wszystko się jednak zmienia po imprezie, którą organizuje jej przyjaciel z dzieciństwa. Teraz Kent jest uważany za dziwaka, więc Sam nie utrzymuje kontaktu, choć chłopak czasem się odzywa. Po wspomnianej imprezie Sam i jej przyjaciółki rozbijają się na drzewie. Dziewczyna, która jest narratorką książki, stwierdza, że umarła, jednak… budzi się w swoim pokoju i odkrywa, że znowu jest 12 lutego. Dlaczego czas się zapętlił? Czy Samantha dostała drugą szansę, żeby uniknąć wypadku? A może ma inną misję? Czy dziewczynie uda się w końcu ruszyć do przodu?
Siedem razy dziś” to książka młodzieżowa, jednak starsi czytelnicy też mogą się nad nią pochylić i znaleźć coś wartościowego. Wydawać by się mogło, że akcji będzie niewiele, bo przecież czytamy cały czas o wydarzeniach tego samego dnia, które Sam tylko trochę zmienia za każdym razem. I tak też jest. Zwłaszcza w pierwszych podejściach, zanim bohaterka zaczyna dostrzegać więcej spraw i próbuje je prostować. 

W pierwszym rozdziale poznajemy sporo bohaterów i wiele powiązań między uczniami. Na początku zastanawiałam się, po co nam ta wiedza. Teraz, po przeczytaniu, myślę, że chodziło tylko o pokazanie, jak różni bywają nastolatkowie. Niektóre historie nie wnoszą nic, poza spostrzeżeniem, że zmienienie zdarzeń jednej sekundy może mieć znaczenie. Jakie? No właśnie nie zawsze istotne...

Głębokie przemyślenia i... co więcej?


W czwartym rozdziale zaczęłam się wkręcać w fabułę, myślałam, co powinno się stać, żeby czas popłynął dalej, co się stało, że się zatrzymał na tym jednym dniu. Mimo że czytanie było męczące, bo zrobiło się przewidywalnie, to koniecznie chciałam poznać zakończenie. A kiedy wreszcie nadeszło… bardzo się zawiodłam. Podczas czytania miałam mnóstwo refleksji o życiu, zastanawiałam się nie tylko nad zdarzeniami z książki, ale też nad własnym życiem. Teraz stwierdzam, że moje myśli były głębsze, niż przekaż tej powieści. A szkoda, bo w pewnym momencie zapowiadało się naprawdę dobrze i liczyłam na jakieś ciekawe wyjaśnienie. A tu nic z tego…
Niestety, kolejna książka z niewykorzystanym potencjałem, chociaż na emocje i spojrzenie na życie działa świetnie.

30 komentarzy:

  1. Skoro to książka z niewykorzystanym potencjałem, a zarazem powieść dla nastolatek, to ja podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, do końca miałam nadzieję, że ta historia do czegoś prowadzi, ale widać nie zawsze tak jest. Wiele nie stracisz, jeśli nie jesteś fanką lekkich powieści bez morału 😉

      Usuń
  2. Będę odwiedzać ten blog. Dziękuję za odwiedziny u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę 😉 Ja również będę do ciebie zaglądać 😊

      Usuń
  3. Mam tę książkę już naprawdę bardzo długo w swojej biblioteczce, ale zupełnie o niej zapomniałam. Muszę wreszcie przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie przeczytaj. Jestem bardzo ciekawa, co Ty o niej napiszesz 😉

      Usuń
  4. Niewykorzystany potencjał to najgorsze, co może się książce przytrafić. Ja podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Niestety zdarzają się dobre historie, źle opowiedziane 😞

      Usuń
  5. Szkoda niewykorzystanego potencjału.

    OdpowiedzUsuń
  6. Początkowo bardzo miałam ochotę na tę książkę, ale po doczytaniu do końca Twojej recenzji stwierdziłam, że jednak odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie takie same odczucia podczas czytania. Bardzo mnie końcówka zawiodła

      Usuń
  7. Szkoda, że z niewykorzystanym potencjałem, bo zapowiadało się dość ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było ciekawie, dopóki się nagle nie skończyło 😕

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. I to jest najpiękniejsze, że każdemu podoba się coś innego 😉

      Usuń
  9. Nie słyszałam o tej książce, a po Twojej recenzji dochodzę do wniosku, że chyba i dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak, ale zawsze możesz przeczytać i nabrać pewności 😉

      Usuń
  10. Świetna okladka. Pimysl tez niezly. Szkoda, ze nie wykorzystano jego potencjału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również bardzo żałowałam, kiedy skończyłam czytać. Miałam nadzieję na jedną z lepszych książek tego gatunku

      Usuń
  11. Szkoda, że czegoś w tej książce zabrakło, że autorka nie wykorzystała w pełni potencjału. Zastanowię się nad tą książką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, szkoda. Ale skoro się zastanawiasz to proponuję spróbować, może akurat tobie nie będzie niczego w niej brakować 😉

      Usuń
  12. Był podobny młodzieżowy o podobnej tematyce nie pamiętam tytułu. Ogółem watek trochę oklepany i chyba nie spodziewałabym się po tej książce czegoś specjalnego. Nie mniej jako lekka lekturę mogłabym przeczytać. Szkoda, ze nie zaskoczyła pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba za mało młodzieżówek czytam, dlatego wiele od nich wymagam, bo nie orientuję się w ich poziomie 😉 I niestety przez to negatywne zaskoczenie nieczęsto mam ochotę na ten gatunek. Ale jeśli lubisz takie lżejsze książki to warto spróbować 😊

      Usuń
  13. Czytałam i niestety nie przypadła mi do gustu. Taka przeciętna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. Czemu od razu szerokim? Chociaż jeśli wolisz ambitne historie to rzeczywiście lepiej nie ruszać 😉

      Usuń
  15. Czytałam bardzo interesująca pozycja. Trochę zagmatwana, ale zarazem pouczająca. Film też ciekawy. Mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu jeszcze nie widziałam. Zobaczymy, może obejrzę

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?