niedziela, 22 grudnia 2024

"Czemu zapłakałeś" Maciej Klimowicz

Ile książek trzeba napisać, żeby być dobrym pisarzem? Czy trzeba mieć ogromne doświadczenie, żeby wymyślić dobrą historię?

Nawet jeśli tak, to najpierw trzeba się nauczyć. A co uczy lepiej, niż uwagi czytelników? Dlatego ja lubię czytać debiuty. A także dlatego, że jeszcze nie wiem, czego oczekiwać więc po prostu czytam. Ale do rzeczy.


Niewyobrażalne cierpienie

Zniknięcie dziecka to okropna tragedia, szczególnie dla rodziców, ale też innych bliskich. A co, jeśli to dziecko też przeżywa straszliwe piekło? Takie tematy w książkach zazwyczaj budzą wiele emocji. A Maciej Klimowicz nie tylko wymyślił przerażającą historię, ale też opisał ją bardzo obrazowo. Od pierwszych stron niemal wszystkich bohaterów spotyka samo zło. I to nie tylko w śledzonych przez nas wydarzeniach. poznajemy też trochę historie policjantów. I w nich również znajdziemy wiele cierpienia. Choć pomysł na fabułę mi się podobał, to trudno w akcji szukać pozytywów. Wszędzie panuje mrok i zło.
Śledzimy między innymi postać, która nie cofnie się przed niczym. To, co robi, jest przerażające, a jednak autor zasiewa w nas wątpliwość co do tego, czy poczynania tegoż bohatera są złe. Dlaczego? Bo choć to debiut, to fabuła nie jest prosta i oczywista. Im dalej czytałam, tym gorsze rzeczy odkrywałam. Pojawiły się wątki z przeszłości i poważne osoby, które robią złe rzeczy. Czy w takiej sytuacji uda się dokończyć śledztwo? Pomimo tego, że trochę zbyt wcześnie zostały odkryte wszystkie karty, to napięcie nie słabło i ciągle spodziewałam się kolejnych plot twistów. Tylko czy można jeszcze czymś zaskoczyć w powieści, w której stało się już całe zło, jakie mogło się stać?

Jak napisać brutalną książkę?

Może i nie napisałam jeszcze własnego kryminału, ale czytam je od lat i wiem, co lubię w takich książkach. Nie są to słodkie historyjki, dlatego narracja jest brutalna, a wypowiedzi bohaterów często nie są pisane kwiecistym językiem. Niestety zdarza się, że ktoś popadnie w skrajność. "Czemu zapłakałeś" to książka, której opisy działają na wyobraźnię, ale nagromadzenie przekleństw jest przegięciem. Ja rozumiem stworzenie postaci, która wypowiada się w ten sposób. Jednej postaci. W narracji oczekuję czegoś więcej. Chcę czuć grozę, chcę znać szczegóły, żeby wyobrazić sobie pewne sceny, ale można to zrobić dobrze. O czym zresztą przekonałam się niedawno, czytając "Piętno". Tam też pojawiło się mnóstwo zła i brutalności, ale nie było wulgarnie. Tu niestety czuć, że autor powinien popracować nad warsztatem. Czy w związku z tym do niego wrócę? Jest to debiut więc myślę, że tak. Stworzona intryga mi się podobała i, gdyby tę książkę napisał ktoś inny, to na pewno osiągnęła by ogromny sukces. Czy tak się stanie? To już zależy od was. Jeśli nie przeszkadza wam czytanie o krzywdzie dzieci i multum wulgaryzmów, to sięgnijcie po ten tytuł. A szukającym czegoś z tym wątkiem, ale oczekującym więcej, polecam "Czyściec niewinnych".

1 komentarz:

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?