Zbieg okoliczności, przypadek czy zaplanowane działanie? Kiedy zostajemy wplątani w coś nieprzyjemnego, możemy zastanawiać się, dlaczego właśnie my.
Czy ktoś wrabia policjanta?
Igor Brudny nie ma lekkiego życia. Policjantem został z wyboru, ale na swoją przeszłość wpływu nie miał. I zostały mu po niej demony. A może to choroba psychiczna?
Ta sprawa bardzo mnie zaintrygowała, ale to dopiero początek. Dziać się zaczyna, dopiero kiedy w zupełnie innej części kraju policja odkrywa zwłoki, a Igor odkrywa, że podejrzany o dokonanie brutalnej zbrodni jest do niego bliźniaczo podobny. W dodatku wszystko dzieje się w rodzinnym mieście Brudnego. Komisarz jedzie odkryć prawdę i przekonać się, czy ktoś chce go wrobić, czy to czysty przypadek.
Na miejscu dzieje się wiele dziwnych rzeczy. Przede wszystkim związanych z podobieństwem między sprawcą morderstwa i policjantem z Warszawy. Śledztwo zaczyna prowadzić do miejsc związanych z dzieciństwem Brudnego, a komisarz czuje się coraz bardziej związany ze sprawą. Co odkryje, grzebiąc w swojej przeszłości?
Demony atakują
Mając za sobą mroczną przeszłość, musimy być świadomi, że może nas ona dopaść. Pewnych rzeczy nie da się wymazać. Ale Igor nie wiedział. Nie wiedział o sobie prawie nic poza tym, że był adoptowany. Pojawienie się kogoś, kto go łudząco przypomina, było więc bardzo szokujące. Skłoniło to komisarza do działania. Chciał odnaleźć nie tylko mordercę, ale człowieka, który wygląda, jak jego brat bliźniak. Ale czy obudzenie demonów przeszłości to dobry pomysł?
Na pewno doprowadzi to do wielu trudnych sytuacji. A zacząć będzie się musiało od przekonania gliniarzy z Zielonej Góry, że Igor nie jest mężczyzną, którego szukają. I ten element obudził moje własne książkowe demony. Kolejne momenty, kiedy brudny pojawiał się w jakimś miejscu bez wcześniejszego ostrzeżenia, jak wygląda, strasznie mnie męczyły. Poza tym miał się nie wychylać, żeby nie siać paniki wśród ludzi, a wszędzie go było pełno. I trwało to tak długo, że obawiałam się, czy to nie jest kolejna przegadana powieść. Bo jeśli takie sytuacje są tak często powtarzane, że przestały być zabawne, to czego się spodziewać po dalszej części książki?
Czy to się w ogóle rozkręci?
Przed przeczytaniem "Piętna" widziałam mnóstwo recenzji i nie pamiętam żadnej negatywnej, przez co miałam bardzo duże oczekiwania. I kiedy po bardzo intrygującym początku pojawiło się to mącenie Brudnego, zaczęłam się obawiać, że się wszyscy zmówili na chwalenie czegoś, co wcale nie jest porywające. I wiecie co? Dobrze, że moja czujność została uśpiona.
Bo jak już się pan Piotrowski rozkręcił z akcją, to nie mógł się zatrzymać! Efekt tego rozpędu był taki, że totalnie zmieniłam swoje zdanie. Jeśli szukacie mocnego kryminału, trzymającego w napięciu, mrocznego i zaskakującego, to "Piętno" będzie jednym z lepszych wyborów.
Im więcej przeczytałam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że wiem, o co chodzi w tej historii. I co? I nic nie wiedziałam! A po lekturze wiem jedno - jak tylko zbiorę szczękę z podłogi i uporam się ze współpracami, to biorę się za drugi tom. Może ta seria dołączy do nielicznych, które przeczytałam? No chyba, że będą pojawiać się kolejne części i o niej zapomnę (możecie mi wtedy przypomnieć).
Ale zanim to nastąpi, to koniecznie sięgnijcie po "Piętno", jeśli tak jak ja długo zwlekaliście.
Już od dłuższego czasu ta książka ze mną chodzi. Muszę ją wreszcie przeczytać.
OdpowiedzUsuńI tym razem raczej nie dla mnie, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuń