wtorek, 13 grudnia 2022

"Złe miejsce" Tomasz Tomaszewski

Lubicie się bać? Obecna, zimowa aura, doskonale pasuje do horrorów - ciemno, zimno, nic tylko schować się pod kocykiem, nikt Ci nie powie, że to ze strachu. Dobra, lecimy poznać nowe strachy!

Okładka książki Złe miejsce Tomasz Tomaszewski

Jak nie naprawiać związków?

Weronika i Sebastian są małżeństwem, mają nastoletnią córkę. I kryzys. Kryzys też mają. Jadą więc na wakacje do Chorwacji, żeby znów się do siebie zbliżyć. Wybierają odludne miejsce, na którym będą mogli skupić się tylko na sobie. Jak im się to udało? Czy wmieszanie się w sprawę młodej, atrakcyjnej dziewczyny będzie miało na małżonków duży wpływ? Dlaczego dziewczyna zdaje się działać z premedytacją?
Tego dowiecie się z książki. Ode mnie możecie usłyszeć (a w zasadzie przeczytać), że jestem przeciwna takim rozwiązaniom. Nie uważam, żeby działania typu wspólny wyjazd, czy dziecko były świetnym pomysłem na zacieśnianie więzi. Zwłaszcza dziecko. Związkowi to nie pomoże, a maluch będzie cierpiał... Nie róbcie tak! Jak się nie umiecie dogadać, to znaczy, że trzeba się rozstać, a nie kombinować na siłę, bo to budzi tylko większą frustrację. I tak, wiem to z doświadczeń, nie jestem psychologiem par ;)) Wróćmy lepiej do książki.

To nie są wakacje marzeń

Chorwacja to często wybierany kierunek wyjazdowy. Ale nie tym razem. Choć dom wynajęty przez Weronikę i Sebastiana wydaje się być przytulny i odpowiedni do odpoczynku to ma też mroczną aurę. Sebastian szybko poznaje opowieść związaną z miejscem, jakie wybrał na wakacje. Słyszy ją od nastolatki, którą zabrał z ulicy. Zaraz potem zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Robi się mrocznie i tajemniczo. Czy mężczyzna oszalał, czy dom faktycznie jest nawiedzony?
Opowieść poznajemy też z perspektywy Weroniki. Kobieta przedstawia własny pogląd na sytuację, swoje uczucia i plany. Okazuje się, że jej przeżycia wyglądają inaczej. Wyjaśniają one część spraw, a inne stają się jeszcze bardziej tajemnicze. Relacje obojga małżonków łączy jedna rzecz - oboje przeżywają te wakacje inaczej, niż by chcieli.
 

Te same zdarzenia, różne perspektywy

Bardzo lubię książki, w których poznajemy przeżycia różnych postaci. Łatwiej jest wówczas wyciągnąć własne wnioski. W tym przypadku przekonałam się też, że nawet ta sama sytuacja może wiązać się z wieloma przeżyciami (nie, żebym tego wcześniej nie wiedziała, ale fajnie wiedzieć, że autor też o tym pamiętał). Bohaterowie widzą pewne rzeczy zupełnie inaczej. To jest ciekawe i wprowadza mroczny klimat. Ale nie jest rozwiązaniem idealnym. Akcja rozgrywa się w ciągu tygodnia, a każdy dzień opisany jest aż 3 razy! Niby dobrze, bo poznajemy nowe fakty, ale jednocześnie robi się nudno, bo już prawie wszystko wiadomo. Dopiero na koniec dowiadujemy się czegoś naprawdę ciekawego, a zaraz potem rozwiązuje się cała sprawa. Pomysł był mega ciekawy, tylko realizacja średnia.
Tym, co powieść robi dobrze, jest pokazanie, jak widzimy nasze życie, a jak widzą je inni. Jednak ciężko mi nazwać to dobrym horrorem. Zdecydowanie lepiej wypadałaby, gdyby była thrillerem o wątku paranormalnym.

Horror w (nie)każdym calu

Horrory powinny być mroczne, wzbudzać nasze obawy i trzymać w napięciu. Tym razem się to nie udało. O ile początek bardzo mi się podobał, ciekawiło mnie rozwiązanie, to potem przestałam czuć jakiekolwiek napięcie. Pozostała tylko irytacja. Denerwowały mnie zdarzenia, które chciałam już zakończyć, a do tego byłam wciąż daleka. A już szczególnie wkurzali mnie bohaterowie! Jeju, jak ja bardzo potrzebowałam wyładować negatywną energię, którą czułam po każdej wypowiedzi Weroniki. Ja wiem, że złość przyczynia się do wulgarności. Emocjonujące wypowiedzi są okej. Ale żeby aż tak?! Przecież ta kobieta brzmi cały czas, jakby miała napad psychozy. Zresztą nie tylko ona. Wszyscy w tej książce są jacyś nawiedzeni. Poznając ich coraz bliżej przestałam się dziwić, że małżeństwo miało problemy w związku. Połączenie takich ludzi nie mogło się dobrze skończyć.
A patrząc na to, że nie pierwszy raz trafiam na takie postacie, to chyba... nie wiem, może muszę gatunek zmienić na jakiś czas? Polećcie jakieś książki, w których bohaterowie są normalni, bo zwariuję! 



10 komentarzy:

  1. To już kolejna recenzja, jaką czytałam, w której czytelnik nie czuje się do końca usatysfakcjonowany lekturą tej książki, więc raczej na ten moment nie planuję jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że inni mają podobne zdanie - już się obawiałam, że tylko ja się czepiam szczegółów ;P

      Usuń
  2. W planach aktualnie nie mam, ale w przyszłości - kto wie. Od czasu do czasu takowe czytuję, pozdrawiam po zabieganym dniu ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę wypatrywać Twoich wpisów, żeby zobaczyć, czy zmieniłeś zdanie :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Ostatnio czytałam książkę o zdiagnozowanych psychopatach, więc chyba nie pomogę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychopaci też mogą być dobrze zrobionymi postaciami ;))

      Usuń
  4. Często w powieściach są irytujące bohaterki, ciągle wybuchają, mają pretensje o wszystko i najczęściej jestem zdziwiona o co im chodzi. Bardzo podobała mi się bohaterka książki "Kształt dźwięku", "Otwórz oczy" i "Świąteczna szansa na miłość"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kształt dźwięku" znam. Też mi się podobała tamta bohaterka ;)

      Usuń
  5. Tacy bohaterowie mogą zniechęcić do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Chociaż może fakt, że jestem inna niż bohaterowie mrocznych historii powinien mnie cieszyć, bo tylko takich świrów to spotyka ;D

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?