poniedziałek, 8 marca 2021

„Stulecie Winnych” Ałbena Grabowska


Mam dzisiaj dla Was bonus! Wiem, że się nie chwaliłam, ale czasem, kiedy udało mi się skończyć książkę przed piątkiem i chciałam przemyśleć pewne rzeczy zanim napisałam recenzję, czytałam tę właśnie trylogię. Tak kochani, dzisiaj mam dla Was nie jedną, nie dwie, ale trzy dodatkowe książki. Jednak niezbyt długie i szybko się czyta. Na początku planowałam przedstawiać je pojedynczo, ale uznałam, że cała ich magia mogłaby się ulotnić, bo tworzą zgrabną całość. Sprawdźcie zatem, o co chodzi.



Kim są Winni?

Drugie słowo w tytule trylogii nieprzypadkowo jest pisane wielką literą, jest ono bowiem nazwiskiem rodziny, której losy będziemy śledzić. Bronisława i Antonii Winni mieszkają z dziećmi we wsi Brwinów, pod Warszawą. Poznajemy ich w roku 1914, kiedy synowie są już dorośli, a Stanisław spodziewa się dziecka. Rodzina trzyma się razem, wspiera się w każdej sytuacji, a pieniędzy i jedzenia mają dość, by nie głodować. Brzmi jak sielanka? No to właśnie się ona kończy!

W czerwcową noc 1914 roku na świat przychodzą Ania i Mania – córki bliźniaczki Stanisława i Katarzyny. Podczas porodu matka dziewczynek umiera, a miesiąc później zaczyna się I wojna światowa. Choć rodzina stara się pomóc samotnemu Stachowi wychować dzieci, to sytuacja w kraju sprawy nie ułatwia. Nie będę mówić o tym, jak Winni sobie radzą, kto idzie walczyć, kto zostaje, kto przeżył, kto nie, bo byłoby tego za dużo. Zwłaszcza, że losy rodziny śledzimy od wojny, aż do współczesności i trochę się dzieje. Wśród bohaterów na pierwszy plan wysuwają się Ania i Mania, a innych poznajemy przy okazji, czasem niechronologicznie, bo dopiero, gdy o czymś opowiadają. Ale to wcale nie wprowadza chaosu. Przeskoki czasowe są płynne, naturalne, łatwo za wszystkim nadążyć. Przynajmniej w dwóch pierwszych tomach, ale o tym za chwilę.

Historia rodziny a losy świata

Są takie sytuacje, kiedy nie musimy interesować się polityką, by nas ona dotyczyła. Teraz to przede wszystkim kwestia podatków, dodatków, czy ograniczeń swobody. A kiedyś ludzie zmagali się z wojną. Wówczas nikogo nie obchodziło, kto żołnierz, kto cywil. Wszyscy walczyli, nawet jeśli nie bezpośrednio na froncie. A w „Stuleciu Winnych” obserwujemy życie podczas dwóch wojen. Która była straszniejsza? Nie wiem, czy da się to ocenić, bo każda inna, a jednak podobne. I pani A. Grabowska świetnie to uchwyciła. Śledząc opisane przez nią wydarzenia nie czuje się, że sama w nich nie uczestniczyła. Pokazała nie tylko suche fakty, ale też emocje towarzyszące ludziom w tak trudnym czasie.

A po wojnach przeniosła nas do PRL-u, kiedy to zmieniły się priorytety i zasady, ale walka o przetrwanie ciągle trwała. Przecież odbudowanie świata i powrót do normalności nie odbywa się w jedną noc. To długotrwały proces, w którym Winni także brali udział, tak jak w dalszych przemianach, aż do roku 2014, na którym kończy się saga.

Wielka siła rodziny

Rozmawiacie czasem z dziadkami o ich młodości? Jeśli choć raz się to zdarzyło to pewnie zauważyliście, że starsi ludzie często nie rozumieją młodego pokolenia. „Stulecie Winnych” Wskazuje powód tego zjawiska, a mianowicie zmiany, jakie zaszły w świecie przez 100 lat. Czytając pierwszą i ostatnią część widzimy, że pokazany w nich świat nie jest tym samym światem, choć osoby ciągle te same. Jednak te różne rzeczywistości mają wspólny mianownik. Winni cały czas są razem, choć już nie wszyscy mieszkają w Brwinowie, a z każdym pokoleniem ludzi jest coraz więcej. Ciągle pokazują, że można, a nawet trzeba się wspierać, bo człowiek nie wszystko zrobi sam. Ta rodzina powinna być przykładem dla wszystkich, które nie potrafią się dogadać. Naprawdę warto. Nawet, jeśli nie mamy pewności, że ktoś dożyje jutra (a może zwłaszcza wtedy?) to rodzina zostaje jedyną pewną wartością. Jest jedynym skarbem, którego nikt nam nie zabierze, jeśli sami go nie porzucimy.  

Co z tą różnicą akcji?

Wspomniałam wcześniej, że za wydarzeniami łatwo nadążyć i szybko umieszcza się je w czasie, nawet jeśli nie są chronologiczne. I tak faktycznie jest. Wojna się kończy, życie toczy się dalej, a tu ktoś wraca i wspomina. Wspomina tak, że wiadomo, iż jest to powrót do przeszłości.

Niestety to trochę zmienia się w ostatnim tomie, gdzie akcja jest rozciągnięta na dłuższy czas, a postaci znacznie przybywa. Tam już zdarzało mi się zgubić w tym, kto jest kim i co się dzieje.

Mimo to polecam CAŁĄ trylogię, bo tylko tak można zauważyć przemianę, jaka zaszła w ludzkim życiu na przestrzeni wieku. Myślę, że taki skok w przeszłość będzie ciekawym doświadczeniem zarówno dla starszych Czytelników, którzy pamiętają choć część opisanych lat, jak i dla młodych ludzi znających realia XX wieku wyłącznie z opowieści. Ja zaliczam się do drugiej grupy, ale podczas czytania czułam się, jakbym przeniosła się do Brwinowa sprzed ponad już 100 lat. Taka podróż w czasie to świetne przeżycie, chociaż nie zawsze lekkie i przyjemne.

Książka o kobietach i dla kobiet

Na wstępie tego zakończenia ślę najserdeczniejsze życzenia do wszystkich czytających to kobiet! <3 Dużo zdrowia, cierpliwości i wspaniałych książek dziewczyny ;*

A w kwestii książek te, które Wam dzisiaj przedstawiłam nie są wprawdzie skierowane do kobiet i panowie interesujący się XX wiekiem spokojnie mogą po nie sięgać. Ale przekaz jest bardzo ważny: gdyby nie kobiety, mężczyźni by sobie nie poradzili. I tak, to zwykłe stwierdzenie faktu. Choć babcia Bronia miała 4 synów, to jeszcze dla wnuków była najważniejszą osobą w rodzinie. To na jej barkach spoczywało ogarnięcie wszystkiego, kiedy mężczyźni ruszyli na wojnę. A młodsze kobiety wykazywały ciągłą aktywność i nie były obojętne na to, co się dzieje. Gdyby nie ich kombinacje panowie Winni zginęliby marnie. Chociaż panów Winnych z każdym pokoleniem było coraz mniej, gdyż wśród wnuków Broni i Antka tylko dziewczyny założyły rodziny. Ale rodzina trwała dalej.

Rodzina, którą warto poznać. Zatem zachęcam do czytania i dzielenia się swoimi wrażeniami!

20 komentarzy:

  1. Po takie trylogie warto czasami sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, czasem trzeba przeczytać coś tak pięknego, a zarazem tragicznego

      Usuń
  2. Cała saga jest rewelacyjna. Uwielbiam Stulecie Winnych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ten moment oglądam ekranizację, lecz książki też mam zamiar przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial również piękny, ale osobiście uważam, że książki lepsze 😊

      Usuń
  4. Ekranizację oglądam, książkę zamierzam obowiązkowo przeczytać :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam wcześniej o trylogii, ale mimo twoich pozytywnych wrażeń, nie sądzę, że mogłaby mi się spodobać. Nie moje klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Każdy lubi coś innego 😊
      Chociaż ja akurat uważam, że po tego typu literaturę warto czasem sięgnąć 😉 Co nie oznacza, że trzeba, jeśli ktoś nie lubi

      Usuń
  6. Słyszałam o książce. Jestem jej bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trakcie czytania będziesz jeszcze bardziej ciekawa dalszych losów Winnych 😊

      Usuń
  7. Mam w planach, ta książka non stop jest na zapisy w mojej bibliotece, nie traci popularności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę piękna więc w ogóle mnie to nie dziwi 😊 Koniecznie się zapisz, żeby w końcu przeczytać 😁

      Usuń
  8. U nas w bibliotece te książki są bardzo rozchwytywane, ciągle na rezerwacji więc jeszcze po nie nie sięgnęłam. Najpierw obejrzałam serial i spodobał mi się. Zamierzam jednak przeczytać tą trylogię bo ksiązka zawsze ma więcej do zaoferowania czytelnikowi. Stulecie Winnych to piękna historia, poruszająca i pouczająca. Najbardziej podobała mi się Bronisława, opoka rodziny, kobieta na którą wszyscy mogą polegać. Trochę mi przypomina moją babcię. Żal mi było tej Łucji która skończyła jak skończyła. Przykre to było strasznie, a także to co stało się z jej matką. Płakałam strasznie gdy był epizod Powstania Warszawskiego i Ireny która wraca z Michałem do domu. Zdecydowanie II Wojna Światowa zebrała okropne żniwo. Moj pradziadek także był ofiarą okupacji niem. Nie dośc że musiał budować obóz w Oświecimiu to tez tam umarł.
    Świetna recenzja, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że ciężko się do nich dobrać w bibliotece, są niesamowicie poruszające. I, niestety, nadal dla wielu jest to osobisty temat. W końcu 100 lat to nie tak dużo. Ja właśnie oglądam serial i też mi się podoba, choć książki lepsze 😉

      Usuń

Polecany post

"Strażnik piekła" Maks Dieter

Ostatnio zauważyłam, że dużo osób czyta literaturę wojenną i obozową. Ja póki co nie mam na takową ochoty, choć jedna książka na półce jest,...