piątek, 15 stycznia 2021

„Pierwszy grzech kruka” Paweł Lukas

Chyba nikt nie lubi tracić czasu na coś, co go nie interesuje. Zwłaszcza jeśli za tę wątpliwą przyjemność nikt nawet nie zapłaci. Dlatego książka, której przeczytanie pochłania sporo wolnego czasu powinna przyciągać uwagę już od pierwszych zdań. Tak było i w tym przypadku. Pierwsze zdanie sprawiło, że chciałam czytać dalej. Chcecie wiedzieć czemu? Zaraz Wam wszystko wyjaśnię.



Grzebanie w przeszłości

Alicja Kowalska była młodą nauczycielką, wychowawczynią klasy Oliwera. Było to jej pierwsze i ostatnie wychowawstwo, bo podczas balu szóstoklasistów straciła życie. Jak to się stało, że młoda, zdrowa kobieta tak nagle umarła? Otóż nie, według policji nie doszło do morderstwa, sprawę zamknięto, a życie toczyło się dalej. W końcu, po 22 latach Oliwer Kruk zaczął śnić o Alicji. Tajemnica jej śmierci tak go męczyła, że zainicjował spotkanie klasowe, żeby dowiedzieć się, co sądzą inni i spróbować zebrać dowody. Na jego szczęście okazało się, że jedna z koleżanek jest komisarzem łódzkiej policji więc może pomóc w działaniu. Oliwer zaczyna śledztwo, znajduje rzeczy, które umknęły policjantom przed laty, podąża nowymi tropami, ale… ktoś zaciera część śladów. Kto i dlaczego? Tego dowiemy się później. Jedno jest pewne – będzie coraz ciekawiej.

 

Geniusze z przypadku?

Kiedy Alicja dostała wychowawstwo nic nie wskazywało na to, że jej klasa jakoś się wyróżnia. Szybko się jednak okazało, że jest to genialna grupa. Jej uczniowie osiągali lepsze wyniki, byli bardziej zmotywowani, a w przyszłości wszyscy odnieśli sukcesy. Jak to się stało? Czy tacy świetni uczniowie trafili do jednej klasy przypadkiem? A może niekonwencjonalne metody pracy ich wychowawczyni miały na to wpływ? Na szczęście do tej grupy należeli też Oliwer i Kornelia więc jest spora szansa, że wszystkiego się dowiemy. To znaczy ja już się dowiedziałam, a Wam gwarantuję, że podczas czytania nie będziecie narzekać na nudę. Dzieje się dużo, ciekawie i skomplikowanie. I nawet fakt, że sukcesywnie poznajemy człowieka odpowiedzialnego za całe zamieszanie nie psuje zabawy. Ten bowiem odkrywa się przed Nami tak powoli, że wiedza na jego temat tylko wszystko uatrakcyjnia.

A dodatkowym atutem są inne prowadzone sprawy. Czemu się pojawiają? Mają uśpić Naszą czujność, czy wiążą się z morderstwem? Ile właściwie puzzli ma ta układanka?

Ideał nie bez wad

Wielu z Was już wie, a tych, którzy są na tym blogu pierwszy raz informuję, że nie lubię książek, w których nie ma się do czego przyczepić. Niemal zawsze znajdę jakiś słaby punkt. I tym razem nie było inaczej.

Jak wspomniałam początek książki jest ważny, bo zachęca czytelnika do poznawania reszty historii. Zwykle jednak autorzy starają się w pierwszych rozdziałach czy wręcz akapitach zainteresować nas swoim pomysłem. Robią wszystko, by nasza ciekawość rosła, a napięcie nie pozwalało się oderwać. A pan Paweł Lukas?

Postanowił w pierwszym zdaniu popełnić błąd! Z tegoż zdania wynika, że bohater książki chodził do 6io klasowej podstawówki, a w konsekwencji potem do gimnazjum w czasach, kiedy jeszcze podstawówka miała 8 klas. Pewnie myślał, że nikt nie zauważy. Otóż nie, niektórzy zanim wciągną się w czytanie, zwracają uwagę na KAŻDY szczegół i zauważą każdy błąd. I proszę bardzo – tym oto sposobem szybko znalazłam powód do krytyki. Na szczęście im dalej w las, tym było lepiej. Akcja była wciągająca, na tyle skomplikowana, że chciałam poznać rozwiązanie, które mogło mieć wiele przebiegów, a kiedy wszystko stawało się coraz bardziej jasne, to było jednocześnie coraz bardziej intrygująco. Ciągle zastanawiałam się jak i dlaczego wydarzyło się to, co się wydarzyło. Wiele spraw wydawało się nieprawdopodobnych i ciekawiło mnie, czy Autor pozostawi to przypadkowi, czy wyjaśni wszystko od początku do końca. Jednocześnie żywiłam głęboką nadzieję, że dowiem się, jakim sposobem początkująca nauczycielka dostała wychowawstwo i na czym polegał eksperyment z pierwszego zdania opisu na okładce.

Jednak cały czas miałam problem z czasem akcji. O ile wspomnienia Oliwera są wyróżnione kursywą i od razu wiadomo, że się cofamy, to inne przeskoki nie zawsze są sygnalizowane i zdarza się, że ktoś umiera, a w następnym rozdziale jeszcze cieszy się życiem. Na szczęście zostało to zrekompensowane bardzo dobrym zakończeniem i miejscem akcji, które dobrze znam – wszystko dzieje się w Łodzi i Konstantynowie Łódzkim. Jeśli więc jesteś z tych okolic to książkę Ci polecam, a jeśli nie to… też polecam, bo generalnie całość jest świetna! 

 

 

 

 

14 komentarzy:

  1. Swego czasu byłam związana z Łodzią i z tego właśnie względu przeczytałabym tę książkę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zobaczysz w niej więcej atutów, niż tylko Łódź 😊

      Usuń
  2. Recenzja wciąga, więc książka chyba też. Wątki nauczycielskie - no cóż, sam jestem byłym nauczycielem :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, to już coś Cię łączy z Alicją! Na szczęście Ty żyjesz i możesz przekonać się, czy książka faktycznie wciąga 😊

      Usuń
  3. No proszę, Łódź i Konstantynów, czyli moje rejony. Nie słyszałam wcześniej o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też po raz pierwszy czytam o tej książce. Wydaje się interesująca. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest ciekawa. Liczę, że się skusisz i więcej osób będzie miało okazję o niej usłyszeć, bo warto 😊

      Usuń
  5. Nie do końca jestem do niej przekonana, chociaż jestem ciekawa fabuły. Jednak nieco zniechęcają mnie błędy, o których piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie jest to książka doskonała, jednak nadal bardzo dobra więc może warto sprawdzić, co i jak? 😉

      Usuń
  6. Zaciekawiła mnie twoja recenzja. Będę miała ten tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję, że książka zaciekawi Cię jeszcze bardziej 😉

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?