Wybierając książkę na urlop, postawiłam na coś lżejszego niż ostatnie lektury. Podobno jest to romans z tych bardziej ambitnych (wiecie: nie od razu wiadomo, kto z kim śpi, historia jest bardziej złożona, bohaterowie nie w każdej sytuacji myślą o łóżku).
Ciężko mi się z tym jednak zgodzić...
Ale od początku
„Bez tajemnic” to opowieść dziewczyny wychowanej w domu dziecka. Eveline opisuje zarówno swoje obecne życie, jak i swoją pierwszą miłość.
Leo pojawił się w życiu Evie, kiedy byli małymi dziećmi, od
razu złapali dobry kontakt, a potem stwierdzili, że się kochają. Mieli żyć
długo i szczęśliwie, jednak Leo został adoptowany, wyjechał i więcej się nie
odezwał. Teraz dziewczyna dorosła, pracuje i układa sobie życie, ale nadal nie
może zapomnieć o chłopcu, który dawno temu zawrócił jej w głowie. Aż do chwili
gdy pojawia się Jake z informacją o śmierci Leo. Nagle Evie zapomina o swojej
pierwszej miłości i wdaje się w burzliwy romans.
Jak oceniam książkę
Opowieść o przeszłości jest dużym plusem tej historii. Infantylność
bohaterów jest uzasadniona; w końcu mają niewiele ponad 10 lat. Ich uczucia są
czyste, niewinne. Dobrze jest też pokazane życie w domu dziecka i rodzinach
zastępczych. Nie ma tu idealizowania, autorka zwraca uwagę na to, jaki wpływ na
rozwój dzieci ma brak rodzicielskiej miłości i pojawianie się od czasu do czasu
rodziców zainteresowanych korzyściami, a nie samym dzieckiem. Wbrew pozorom nie
jest to pokazane bardzo drastycznie. Perspektywa dziecka pozwala trochę
złagodzić obraz sytuacji. Przecież dzieci nie wszystko rozumieją i odbierają
tak, jak dorośli. Poza tym wspólny problem pozwala tym młodym ludziom
zjednoczyć się i wspierać; choć ten wątek nie jest przesłodzony i nie wszyscy
są mili i pomocni. Evie udaje się przetrwać ten trudny czas, dorasta, zaczyna
samodzielne życie i wówczas…
Pojawia się Jake i tu sprawa wygląda już gorzej
(przynajmniej dla mnie). Dziewczyna, która ciągle nie może przestać kochać Leo, dowiaduje się o jego śmierci i od razu zaczyna patrzeć na tego, który
dostarczył jej tę wiadomość jak na mężczyznę; tzn. zauważa jego cudowny wygląd,
zwraca uwagę na zachowanie, no po prostu się zakochuje. Moim zdaniem trochę za
szybko, ale to dopiero początek. Życie Eveline nie jest zbyt ciekawe. Większość
czasu spędza w pracy, ma niewielu znajomych więc czasu dla Jake’a jest…
zaskakująco dużo jak na tak zapracowaną kobietę. O ile na początku jest coś
poza tą dwójką (przecież Evie musi zdać relację z nowej znajomości
przyjaciółce), o tyle później każda sytuacja jest tylko po to, żeby mogli poflirtować
albo wylądować w łóżku. Główna bohaterka jest infantylna i naiwna jak w
historii z przeszłości. Niczego się w życiu nie nauczyła. Jake nie jest święty,
od początku widać, że coś ukrywa. Evie też to zauważa, ale wierzy w każde,
najbardziej nierealne wytłumaczenie.
Powieść zapowiadała się ciekawie, dopóki nie pojawił się
Jake. Potem zaczął się typowy romans: przesłodzony, przewidywalny, główna
bohaterka wierzyła w każde słowo zbyt idealnego mężczyzny. Dopiero zakończenie
znów było lepsze. Od dawna wiedziałam, co ukrywa Jake, ale nie odkryłam
wszystkich szczegółów. Kiedy tłumaczył się przed Evie, brzmiało to przekonująco,
miało sens i nawet można z tego wyciągnąć jakiś morał.
Generalnie książka nie była zła, tylko ten środek mnie nie
porwał. Ale miłośnicy romansów powinni spróbować, bo sama historia jest dobra.
W sumie najbardziej wkurzająca była idealność Jake’a i naiwność Evie. Można to
było opowiedzieć lepiej, ale jest ok.
Bardzo lubię czytać romanse, a prozę tej autorki już poznałam, więc jestem na tak.
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że Ci się spodoba i ta książka ;)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, więc może się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz romantyczne klimaty to jak najbardziej powinnaś spróbować ;)
UsuńLubię twórczość autorki, ale ta książka rzeczywiście nie była jakaś wyjątkowa. Tłumaczę sobie to tym, że był to debiut autorki. W innych jej książkach, naprawdę widać progres rozwoju warsztatu twórczego. 😊
OdpowiedzUsuńSkoro inne są lepsze, to może kiedyś dam jej jeszcze jedną szansę, choć nie jestem fanką romansów więc jakoś specjalnie nie będę szukać jej książek :)
UsuńSzata graficzna bardzo interesująca, ale przeraża mnie to, że znowu jeden bohater jest wyidealizowany, a drugi nie.
OdpowiedzUsuńWedług mnie to typowe w romansach niestety. Ale ogólnie ta pozycja jest trochę lepsza niż inne, które czytałam z tego gatunku
UsuńNie przepadam za romansami, ale czasem lubię sięgnąć po coś lżejszego ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo. Rzadko daję się namówić, ale się zdarza 🙂
UsuńJa nie jestem fanką romansow
OdpowiedzUsuńJa nieczęsto je czytam więc następnym razem będzie coś zupełnie innego 😉
UsuńZastanowię się nad lekturą :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz taki klimat to zachęcam, ale nie namawiam. Nie jest to pozycja obowiązkowa 😉
UsuńTen fragment: "nie od razu wiadomo, kto z kim śpi" wymiata :D Ja niestety nie jestem fanką romansów, więc gdy zaczyna się ten, jak go nazwałaś "typowy" i "przesłodzony" romans to ja wysiadam. Dzięki za recenzję, ale nie skorzystam z polecenia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż recenzja Ci się podobała. Do książki nie namawiam, skoro to nie twoja bajka :)
UsuńBardzo lubię książki autorki. Są fajną odskocznią.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jako lżejsza lektura jest ok
UsuńCzytałam kilka książek tej autorki i odbieram ją całkiem pozytywnie, ale ja lubię zarówno krwawe thrillery jak i słodkie romanse :) wszystko w zależności od nastroju, bo czasami potrzebuję książki, która nie wymaga ode mnie zbytniego intelektualnego zaangażowania :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy czasem potrzebuje zmiany klimatu ;) Nawet ja w czasie wakacji sięgam po coś lekkiego. Choć zwykle wtedy odkrywam, że jednak wolę mocniejsze książki to jednak i do romansów wracam :P
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Sheridan, na pewno to nadrobię chociaż może nie koniecznie od tej książki :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie zacznij od innej i daj znać, czy warto 😉 Może wtedy się skuszę na kolejną romantyczną historię 😁
Usuń