Ostatnio czytałam dużo nowości, to znaczy autorów, których wcześniej nie znałam. Dziś wracamy na stare śmieci. A może jednak pan Chmielarz w zupełnie nowej odsłonie?
Trochę się spóźniłam z tą recenzją - wybaczcie, za dużo obowiązków - zatem nie ma na co czekać, lecimy z tym.