wtorek, 24 października 2023

"Pochłonięte" Martyna Bielska

Są tu jacyś wielbiciele książek historycznych? Wiem, że tak.

Ale moja dzisiejsza propozycja jest nie tylko dla nich. To przede wszystkim kryminał z historią w tle i dużą dawką wiedzy, której nie ma wszędzie. Czy warto czytać taki twór? Sprawdźmy!



Śledztwo w czasach zarazy

Pamiętacie te wszystkie książki, które powstały w czasie pandemii? W wielu z nich koronawirus grał ważną rolę, a ja żadnej wtedy nie przeczytałam. Teraz to się zmieniło. Akcja książki "Pochłonięte" zaczyna się w pierwszych tygodniach pandemii. Dla zabójcy jest to doskonały czas. Puste ulice to brak świadków, a policja i inne służby zajmują się wirusem i pilnowaniem kwarantanny. To wszystko spowodowało, że możliwe stało się zostawienie ciała w wyreżyserowanej scenerii.
Napastnik pozostawił też ślad, który miał skierować pracę policjantów na odpowiedni tor. Tego, czy dobrze zinterpretowali dowody, dowiemy się na końcu, ale od początku podążamy jasno określonym tropem. Tropem obozów koncentracyjnych z czasów II wojny światowej. Do czego ich to doprowadzi? Czy uda się rozpracować działania sprawcy, zanim dopełni swojego dzieła?

Pozornie lekka śmierć

Ze względu na epidemię koronawirusa morderca ma czas na wykonanie roboty po cichu i czysto. Brak śladów nie byłby więc zaskoczeniem w żadnej zbrodni. Tym razem morderstwa nie były nawet brutalne na pierwszy rzut oka. Ofiara została otruta. Czy to oznacza szybką i bezbolesną śmierć? Niekoniecznie. Wciąż jest to pozbawienie życia, a zanim podana substancja doprowadzi do końca, może wywoływać różne efekty. O tym, jak działa wykorzystana w książce trucizna, doskonale wie autorka. I nie zostawia tego dla siebie. Dlaczego ofiara wygląda na spokojną?
Tego i wielu innych rzeczy policja musi dowiedzieć się z pomocą rodziny i znajomych zamordowanej kobiety. Nie mają przecież świadków. Czy ma to plusy? Teoretycznie tak, bo na pustych ulicach sprawca nie wtopi się w tłum i będzie dobrze widoczny na monitoringu. Ale czy jakaś kamera go uchwyciła? Może pozostanie tylko cieniem do samego końca?
W cieniu na pewno nie schowają się historie ofiar, choć odnalezienie ciał nie zawsze będzie łatwe. Również ślady pozostawione na lub przy zwłokach nie zawsze są dobrze widoczne. Zaskakująco łatwo jest je natomiast połączyć z jednym tropem. Tropem, o którym policja bardzo dużo wie. A może to ja jestem ignorantem?
Dajcie znać, czy Wy znacie historię swojego regionu 100 lat wstecz?

Nie wszystko łatwo odnaleźć

Trochę mnie zaskoczyło, jakie fakty znają policjanci, ale dla fabuły ta ilość wiedzy była doskonała. Nie byłoby mi samej łatwo dotrzeć do takich wiadomości, a dzięki tej lekturze nie muszę szukać. Zresztą, bez wiedzy, że takie rzeczy się działy, nawet nie wiedziałabym, że warto zacząć poszukiwania. Ilość wzmianek o praktykach hitlerowców, a także historii Białegostoku to zdecydowanie mocna strona "Pochłoniętych". I tak, sprawdziłam prawdziwość tych informacji!
A czy są słabe strony? Oczywiście, że tak. Ci, którzy znają moje opinie wiedzą, że ciężko mnie w pełni zadowolić. Zawsze znajdzie się jakieś niedociągnięcie. Tutaj słabym punktem były prywatne wstawki. Było ich mało więc ciężko się wciągnąć, a ponadto był w nich chaos, przez co czułam się zdezorientowana. Wolałam czytać o śledztwie. Choć to też może niektórych zawieść. "Pochłonięte" to książka, w której główną rolę odgrywa dedukcja. Jeśli szukasz pościgów, wybuchów i szalonych akcji to nie tym razem. Tutaj wszystko ma swoje miejsce i czas, a dowody nie pojawiają się z powietrza. Trzeba cierpliwie czekać i łączyć pojedyncze kropki, co dodaje realizmu. To pozycja, która powinna się spodobać miłośnikom Agathy Christie.
Mam też mieszane uczucia odnośnie do zakończenia. Bardzo mnie zaskoczyło. Wiedziałam już wtedy dużo, ale nawet przez chwilę nie pomyślałam o takim rozwiązaniu sprawy! A jednocześnie brakowało lepszego wyjaśnienia sposobu działania - wyczuwam tam parę nieścisłości.
Mimo tych niedociągnięć książkę bardzo polecam. Szczególnie jeśli interesujesz się historią wojenną. To naprawdę kawał dobrej literatury, którą można jeszcze poprawić. Spodziewam się więc jeszcze lepszych opowieści spod pióra Martyny Bielskiej.

4 komentarze:

  1. Książkę mam na mojej półce, więc też przeczytam tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi oryginalnie, a lektury w klimacie Agathy Christie lubię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie przeczytaj! Zapraszam też na insta, gdzie możesz wygrać tę książkę ;) Tylko musisz się spieszyć - link w panelu bocznym

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?