Po takich lekturach przestaje mnie dziwić, dlaczego niektóre matki przestają czytać w ciąży i po urodzeniu. Albo przerzucają się na lżejsze pozycje. Jak tu zaufać ludziom, kiedy w książce zupełnie obca osoba może zabrać dziecko w taki sposób, żeby przez kilka godzin nikt tego nawet nie zauważył?
Ale do rzeczy, bo na razie to tylko ja wiem, o czym bredzę.
Niebezpieczna opiekunka
W książce "To jej wina" przenosimy się w okolice Dublina. Najważniejszymi bohaterami są rodziny Marissy i Jenny, ale jest ich więcej. Bardzo ważną rolę odgrywają też opiekunki dzieci. Szczególnie Carrie, która opiekowała się dzieckiem Jenny, ale zniknęła w tym samym czasie, co synek Marissy - Milo. Czy to właśnie ona porwała chłopca? Dlaczego maluch zniknął?
Od początku pewne było dla mnie, że obie matki stracą zaufanie do niań. Tylko kto wtedy zajmie się dziećmi? Cóż, nikt nie mówił, że bycie rodzicem jest łatwe. A sprawy nie ułatwia otoczenie bogatymi snobami, którzy nie są skorzy do pomocy. Na szczęście w powieści znajdziemy też bardzije empatyczne osoby, co doskonale róznoważy trudności.
Łatwa nie jest też praca policjantów, którzy próbowali ustalić, co się wydarzyło. Sprawa jednak, zamiast powoli się wyjaśniać, stawała się coraz bardziej skomplikowana. Choć Milo w końcu się odnajduje, to pojawiają się nowe wątki, wątpliwości i utrudnienia. Czy uda się odkryć, kto i dlaczego przyczynił się do porwania dziecka?
Opowieść pełna emocji
Nie trzeba być rodzicem, żeby domyślać się, że takie zdarzenia wywołują ogromne emocje. Jednak w każdej związanej z tragedią osobie inne. Rodzice Milo martwili się losem swojego syna, pozostali czuli ulgę, że to nie ich dzieci zniknęły. Esther zaangażowała się, choć wcale nie musiała, bo rozumiała ból Marissy. Wszystkie te uczucia i wiele innych przeżyć zostało świetnie opisanych na kartach powieści "To jej wina". Autorka jednak nie zatrzymała się na tym. Sprawa okazała się bardzo skomplikowana i wywołała wiele kolejnych emocji. I to był zdecydowany plus tej książki. Zmieniające się uczucia bohaterów były dobrze pokazywane, a klimat narracji zmieniał się trochę w zależności od sytuacji.
Postacie też są świetnie napisane. Każdy ma swoje przeżycia, własny charakter, niektórzy także tajemnice. I to wszystko jest utrzymane na równym poziomie. Po dialogach można się zorientować, kto rozmawia, nawet bez doczytywania informacji o tym. Jednak to nie oznacza, że wszyscy bohaterowie są super. Niektórzy byli bardzo infantylni albo głupi. Na szczęście konsekwentnie. Nawet postacie poboczne, o których wiemy niewiele, mają własny styl wypowiedzi i swoją historię, która wpływa na ich poczynania. A czy są jakieś minusy?
Tajemnice, wszędzie tajemnice
Poza tym, co wiemy, w fabule znajdziemy wiele elementów niewiadomych. Pojawia się wiele sekretów, które wydają się mieć związek z porwaniem. Przez to sprawa zdaje się być niezwykle skomplikowana. A czy na pewno jest?
Wszystkiego dowiadujemy się dopiero na sam koniec, choć ja od początku przeczuwałam, która informacja może być kluczowa. Mimo to po drodze w mojej głowie pojawiło się mnóstwo teorii na temat wyjaśnienia całej sprawy. Każda nowa informacja dawała nowe rozwiązania. Wiele z nich jeszcze bardziej komplikowało całość fabuły. Im dalej brnęłam, tym bardziej byłam ciekawa, co się jeszcze stanie. Miałam wrażenie, że wszyscy mogli brać udział w porwaniu Milo. A potem nadszedł koniec.
I kiedy już dowiedziałam się, co się stało, zaczęłam się zastanawiać po co. Po co pojawiły się niektóre elementy całej historii? Dlaczego wydarzyły się niektóre sprawy?
O ile brak powiązań z głównym wątkiem mi nie przeszkadzał, o tyle brak wyjaśnienia już tak. Bo to, że jakieś rzeczy się dzieją nie musi oznaczać, że są ważne. Ale jak już coś się pojawia, to byłoby miło poznać zakończenie wątku i wytłumaczenie jego znaczenia. Tutaj natomiast zakończenie nie wszystko wyjaśniło. Nadal mam wiele pytań, mnóstwo kwestii mnie zastanawia, a co najmniej 2 wątki skończyły się tak, jakby miały być kontynuowane w innych książkach. Informacji, że tak jest, niestety nie znalazłam. Mam przez to bardzo mieszane uczucia. Sam pomysł na książkę mi się podobał. Fabuła wydawała się dość intrygująca, ale ten finał... On nawet nie jest zły. W innej powieści mogłabym nawet uznać, że jest dobry. Ale nie po tym, co było wcześniej. W tak skonstruowanej historii wypada on średnio. No zawiodłam się, no!
Jednak to nie oznacza, że zupełnie nie polecam. Może komuś takie zakończenie się spodoba ;)
Mam w planach przeczytać tę książkę. Jestem bardzo ciekawa, jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńTeż jestem bardzo ciekawa Twojej opinii :D
UsuńDla miłośników gatunku to na pewno intrygująca książka.
OdpowiedzUsuńNatalia
O tak, zdecydowanie warto się z nią zapoznać, jak się lubi takie klimaty ;)
UsuńRaczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale może kolejna bardziej przypadnie Ci do gustu :)
UsuńSprawdzimy
OdpowiedzUsuńDajcie potem znać, co myślicie :)
Usuń