niedziela, 9 lipca 2023

"Na tropie trupa" Małgorzata Starosta

 Trochę mi się zeszło z tym tropieniem, ale już jestem - możemy lecieć!

A jak chcesz być na bieżąco z opóźnieniami, to obserwuj mnie na Insta i FB.




Trupa można znaleźć wszędzie

Autor szukający inspiracji jest gotowy na wszystko! Bohaterka "Na tropie trupa", Małgorzata Starosta, postanowiła napisać romans historyczny i w ramach przygotowań chce odwiedzić skansen na kurpiowszczyźnie. Jednak od początku wszystko wskazuje na to, że mogą być kłopoty. I są. Pierwszy trup pojawia się jeszcze po drodze, a na miejscu okazuje się, że zagadek jest jeszcze więcej. Pisarski nos Małgosi zaczyna węszyć grubszą aferę, którą kobieta chce rozwiązać nawet kosztem swojego małżeństwa. Czy bohaterowie wyjdą z tego cało? W jakie jeszcze tarapaty się wpakują? Tego i jeszcze więcej ciekawych rzeczy dowiecie się z książki "Na tropie trupa".

Wycieczka na kurpiowszczyznę

Jest wiele książek, w których bohaterowie wyjeżdżają w piękne, malownicze miejsca z historią. A ile znacie książek, które przy okazji przybliżają czytelnikom wybrany region? Otóż ta książka do takich należy. Jest pełna ciekawostek o Kurpiach i bursztynach, które także odgrywają ważną rolę w fabule. Przybliża gwarę regionalną, zwyczaje, a także zawiera przepisy kulinarne. Jest dzięki temu doskonałą lekturą nie tylko dla fanów kryminałów, ale także osób, które chcą poznać kurpiowszczyznę.
Mnie ta podróż podobała się zdecydowanie bardziej, niż powieść "Wina wina". Styl jest bowiem tak samo lekki i przyjemny, ale humor na lepszym poziomie, a zagadka ciekawsza (oczywiście moim zdaniem). Mimo że wielu powiązań można się było domyślić, to jednak nie wszystko odgadłam w 100%, a niektóre sytuacje rozwiązały się zupełnie nieoczekiwanie. To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto jeszcze kiedyś wrócić do książek Pani Starosty. 
Polecam Wam tę książkę właśnie na teraz. Klimat kurpiowszczyzny, temat bursztynów i żarty słowno-sytuacyjne będą doskonale pasować do wakacyjnego odpoczynku, także tego na działeczce ;)

Nie oceniaj po nazwisku

Słuchajcie, jeszcze jedna sprawa. Większość postaci była dla mnie na początku neutralna i wyrabiałam sobie zdanie na bieżąco. Były jednak 2, których nazwisko zasugerowało mi, z czym się będę mierzyć. Autorka uczyniła samą siebie główną bohaterką. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie bardzo, bo nie próbowała kreować tejże postaci na absolutny ideał, który trzeba wielbić (tylko w kilku sytuacjach Gośka z książki podkreślała, jaka jest cudowna). Gdybym dostała tekst powieści bez informacji o autorze, nie wiedziałabym o tym zabiegu.
I była pani Zosia. Zosia Wilkońska. Od początku miałam wrażenie, że znam to nazwisko i upewniłam się co do nazwisk wszystkich Zosiek z mojej okolicy. A potem przypomniałam sobie, skąd ją znam. Jest to postać, która skutecznie odepchnęła mnie nie tylko od serii, w której się pojawia, ale też innych komedii kryminalnych na dość długi czas. Wtedy chyba pierwszy raz porzuciłam coś, co było nawet niezłe tylko ze względu na bohatera. Skończyłam po pierwszej książce serii, której recenzję znajdziecie tutaj - "Kółko się pani urwało".
Pozory jednak często mylą - tym razem Zofia nie zniechęciła mnie. 

4 komentarze:

  1. To nie do końca moje klimaty czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale gdybyś kiedyś miała ochotę na coś lekkiego do poczytania, to polecam :)

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnaś spróbować i przekonać się, czy to Twoja bajka :)

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?