sobota, 11 marca 2023

"Psia krew" Rafał Łozowski

Lubisz swoją pracę, czy planujesz zmianę branży? Jeśli potrzebujesz czegoś nowego uważaj, kiedy się za to zabierasz...

Okładka książki Psia krew Rafał Łozowski


Policjanci nie bez skazy

Kiedy mamy do czynienia z czwórką ludzi jest duże prawdopodobieństwo, że każdy z nich będzie zupełnie inny. Nie inaczej jest w przypadku ekipy dochodzeniowej z książki "Psia krew". Panowie prowadzą zupełnie różne życie, każdy ma inne priorytety i problemy. Jack szuka szczęścia w filmie, Szeryf chce udowodnić, że rodzina jest dla niego najważniejsza, a Tymon zmaga się z własną naturą.
Czy uda im się wygrać? Osiągną swoje cele?
Na ich drodze stanie zabójca prostytutki, którego odnalezienie stanie się priorytetem. Co wybiorą? Jak pogodzą sprzeczności, aby dobro zwyciężyło? A może to jedna z tych historii, w której nie ma happy endu? Sprawdźcie sami.

Nie tylko policjanci

"Psia krew" to kryminał podobny do wielu innych. A jednocześnie zupełnie inny. Życie gliniarzy nie układa się tak, jak by chcieli. Każdy z nich ma swoje problemy, zmaga się z trudnościami. Znajome to, prawda? Owszem - w kryminałach bardzo często właśnie takie osoby prowadzą sprawy. I zwykle doskonale sobie z tym radzą. Jednak ci tutaj są wyjątkowi. Ich prywatne problemy mocno rzutują na jakość pracy i nie pozwalają się skoncentrować. Nie rzucają wszystkiego, żeby zaangażować się jedynie w poszukiwania mordercy.
Bohaterowie są realistyczni, ludzcy. Nie ma w nich nonszalancji i udawania, że są lepsi, niż są faktycznie. Nawet jeśli przed kolegami coś udają, my znamy prawdę. Znamy ich słabości, niedoskonałości. A uczucie realizmu podkreśla styl, jakim książka jest napisana. "Psia krew" to opowieść o zwykłych policjantach, którzy prowadzą śledztwo w otoczeniu zwykłych ludzi. Opisanie tego bez wyniosłości i pięknych słów było bardzo dobrym pomysłem.

Czy są tu jakieś wady?

Owszem. Było coś, co mi się nie do końca podobało. Był styl, który z jednej strony nadał świetny klimat opowieści. Jednocześnie jednak poziom wulgarności przekraczał dopuszczalne normy. Domyślam się, że panowie mieli brzmieć jak 'rasowi gliniarze', którzy nie cackają się ze świadkami, są bardzo męscy i odważni. Jednak można było uzyskać ten efekt trochę mniej trywialnie. Wielu autorów to zresztą już udowodniło. Ten sam styl, który momentami jest doskonale dopasowany do sytuacji, jest też niestabilny. Niektóre sceny brzmią, jakby brały w nim udział silne osobowości z mocną pięścią. Chwilę później policjanci zachowują się jak mały, rozkapryszone dzieciaki. No to mi się bardzo nie podobało. Generalnie ten luz w wypowiedziach dawał super wrażenie, a przy tym, czasem coś się zmieniało na gorsze.
Ale nie samym stylem książka się wyróżnia. Jak wiele utworów, "Psia krew" porusza ważne społecznie tematy.
Mamy postać, która szuka swojej drogi w życiu, bo męczy ją to, co ma. Mamy człowieka walczącego z uzależnieniem. I wreszcie obcokrajowca, który zmaga się z nietolerancją. Wszyscy obrywają swoimi problemami bardzo często.
I bardzo dobrze. Gdzie, jeśli nie w utworach, które docierają do wielu ludzi, poruszać takie tematy? No ale pamiętajcie, żeby nie przesadzić, bo robi się sztucznie ;)

Książka nie tylko o gliniarzach

Jak już wspomniałam, głównym tematem książki jest śledztwo. Zbrodnia jest brutalna, a denatem prostytutka. To kolejna kwestia, która powtarza się w wielu kryminałach. Różnicą jest środowisko. Poznajemy wielu świadków i rodzinę ofiary. Każdy z nich ma swoje demony, własną przeszłość i problemy. Policja natomiast ma za zadanie odkryć wszystkie tajemnice. Co nie jest łatwe, bo przez cały czas ogarniają prywatę.
Kolejną grupą, która pojawia się często, są aktorzy i dziennikarze. Wątek filmu, w którym wystąpił Jack, jest często poruszany. Trochę to spowalnia akcję, ale wprowadza też coś nowego, oryginalnego.
Wyjątkowa jest też forma. Niby mamy do czynienia z powieścią, a jednak część wtrąceń przypomina didaskalia, typowe przecież dla dramatu. Oprócz tego każdy rozdział zaczyna się fragmentem przesłuchania. Ten zabieg był bardzo trafiony. Nie wiadomo, czego dotyczyło przesłuchanie, można się tylko domyślać. Dzięki temu od początku jest tajemniczo. Mnie to zachęciło do przeczytania tego kolosa, który liczy ponad 700 stron.
Wam też polecam - świetnie się sprawdza na ciężkie dni ;)



6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale chętnie skorzystam z Twojej rekomendacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świeżynka :) Cieszę się, że mogłaś ją dzięki mnie zobaczyć.

      Usuń
  2. Ciekawy tytuł, zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?