piątek, 26 kwietnia 2024

"Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj" Mery Spolsky

Są takie historie, w których postacie są ważniejsze niż wydarzenia. Czytelnik może wówczas utożsamić się z osobami, które są często zwyczajne, przypominają każdego z nas. Jedną z takich postaci może być Mery.


Niezwykła historia zwykłej dziewczyny

Wydarzenia, o których opowiada Mery Spolsky w książce "Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj" mają miejsce po śmierci jej mamy. Dziewczyna opisuje, jak radziła sobie ze stratą, jak widziała otaczający ją świat, ludzi i własne uczucia. Przedstawia zwyczajne życie, spotyka się z chłopakami, znajomymi, wychodzi na ulice i analizuje osoby, które przy tym widzi. Mówi o miłości i niechęci, radości i smutku. Dzieli się z nami przemyśleniami na temat świata, social mediów, mody i wielu innych, bardzo przyziemnych spraw, które dotyczą nas wszystkich.
Co w tym zatem niezwykłego? Przede wszystkim format. Książka jest wydana w sposób unikatowy, ozdobniki (które zobaczycie na instagramie) sprawiają, że nie ma czasu na nudę. Niektóre mnie trochę męczyły, ale wszystkie zmiany pojawiają się na chwilę, więc żadna nie jest zbyt uciążliwa. Był to bardzo ciekawy dodatek do treści i sposobu, w jaki została przekazana - autorka często uderza w rymy, które nadają całości bardzo fajny rytm. Ten element bardzo mi pomógł na początku, kiedy to próbowałam wkręcić się w historię Mery (a wiecie zapewne, że u mnie ciężko o zainteresowanie się losami bohatera).
A jednak nie uważam tej lektury za stratę czasu. Było to ciekawe doświadczenie.

Kobieta jak wiele innych

Mery przypomina niemal każdą zwykłą dziewczynę po 20-stce. Są chwile, kiedy czuje się wyjątkowa, ale zazwyczaj niczym się nie wyróżnia. Opowiada uczuciach, jakie towarzyszyły jej w różnych sytuacjach i całkiem przyziemnych rozterkach. Dzięki jej historii można poczuć się mniej samotnym. Myślę, że każda młoda dziewczyna powinna ją poznać, choćby po to, aby przekonać się, że nie jest sama ze swoimi rozterkami i chwilami słabości.
Książkę generalnie polecam, ale lepiej nie czytajcie w pociągu (o mnie chyba się trochę martwili).

8 komentarzy:

  1. Będę mieć na uwadze, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Taki tytuł warto mieć na uwadze :P Pozdrawiam

      Usuń
  2. Tytuł dość kontrowersyjny ;). Słyszałam już wcześniej o tej książce, ale jakoś nie czuję się nią zainteresowana... Ale może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nie czułam, ale mnie narzeczony namówił. I miał rację ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Format jest specyficzny i na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale może warto jednak spróbować ;)

      Usuń
  4. Ja z ciekawością sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, mam nadzieję, że Ci się ona spodoba :)

      Usuń

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?