sobota, 4 października 2025

"Oziębłość" Jolanta Żuber

Relacje w rodzinie często są trudne. Także te na linii rodzic-dziecko, choć sami kształtujemy charaktery naszych pociech. Jednak drobne sprzeczki nie są jeszcze objawem braku miłości. Prawdziwa patologia, to coś znacznie więcej. A kiedy dodamy do niej aktywność w social mediach, może prowadzić do wielu tragedii.



Jak matka z córką

Podobno miłość matki do dziecka i dziecka do matki jest bezwarunkowa. Podobno, bo wiele sytuacji sprawia, że przestaję w to wierzyć. Jedną z nich jest relacja Anny i Judyty. Poznajemy je rok po wypadku, w którym Judyta straciła władzę w nogach. Anna zaczęła wówczas publikować na Instagramie kulisy leczenia córki, zachęcając obserwujących do wpłacania pieniędzy na zbiórkę. Teraz ich profil jest bardzo popularny, a dla matki reakcje ludzi w internecie stały się ważniejsze niż własne dzieci. Nie ogranicza się ona do braku czułości czy niezwracania uwagi na potrzeby córki. Anna zmusza Judytę do robienia kolejnych zdjęć i filmów, a często posuwa się też do rękoczynów czy głodzenia niepełnosprawnej dziewczyny.
Jednocześnie Anna pokazuje Judycie, że jest gorsza od młodszej siostry. Maja dostaje prezenty, chodzi z mamą na lody, plac zabaw i wyjeżdża na wakacje. I właśnie podczas takiego wyjazdu ich życie się zmienia. Judyta zostaje pod opieką ojca, a gdy ten jest w pracy, zostaje napadnięta i ląduje w szpitalu. Wtedy na jaw wychodzą pierwsze kłamstwa Anny...
Czy to zniszczy jej karierę w social mediach? Czy uda jej się zachować dla siebie największe sekrety? Jak ta sytuacja wpłynie na życie rodziny? A może nie wyjdą z tego żywi?

Życie w izolacji

W "Oziębłości" możemy śledzić dwie perspektywy. Jedną z nich jest relacja Judyty. Dowiadujemy się, jak tworzenie contentu wpływało na dziewczynę, jak postrzegała swoją matkę i o czym marzyła, będąc zamkniętą na poddaszu. Poznajemy też jej uczucia, kiedy została sama w domu i gdy doszło do napadu.
Napadu, który jest według mnie najgorszym elementem tej historii. I nie mam tu na myśli tego, że w ogóle do niego doszło, ale w jaki sposób został opisany.
O ile na gruncie psychologicznym jest świetnie (o czym za chwilę), tak pokazanie tego, jak funkcjonuje Judyta, kompletnie się nie udało! I nie, późniejsze wydarzenia nie tłumaczą takiego obrotu spraw.
Dziewczyna żyje zamknięta w jednym pokoju od roku, a z jej relacji wynika, że leki nie pomagają i nie czuje nóg. A mimo to dała radę podjechać wózkiem do schodów, zejść na parter, znaleźć dobrze ukryte kule i całkiem nieźle się poruszać. Skąd miała na to siłę? Pojęcia nie mam!!!
Tak samo, jak nie wiem, jakim cudem zsiadła z wózka, stojąc przy samych schodach i się nie przewróciła. Nic nie sugerowało, żeby miała mieć dobrej jakości wózek, a te najprostsze są dość wywrotowe (wiem, co mówię, mam 20 lat doświadczenia ;)). Poza tym tutaj też potrzeba wiele siły, której po roku nic nierobienia nie miałby człowiek zupełnie sprawny!
Później pojawiła się jeszcze jedna nieścisłość w tym temacie, jednak to już byłby spojler, więc nie będę teraz dokładnie o tym pisać. Zwłaszcza że już wtedy nie zwracałam uwagi na takie drobiazgi. Kiedy wciągnęłam się w opowieść, to po prostu czytałam i przeżywałam razem z bohaterami. Miałam nadzieję, że w życiu Judyty coś się zmieni, że Anna zrozumie swoje błędy i wspólnie je naprawią. Czy tak się stało? O tym dowiecie się z książki, a my pogadajmy o innych elementach powieści.

Dlaczego to robisz?

Choć perspektywa Judyty nie była nudna, to czekałam na poznanie motywacji Anny. I doczekałam się. Jolanta Żuber funduje nam emocjonalny rollercoaster, wchodząc głęboko w psychikę postaci. Dowiadujemy się, jak wyglądała przeszłość Anny, co pozwala trochę lepiej zrozumieć, dlaczego tak bardzo zależy jej na sławie i pozytywnych komentarzach. A ponieważ opowiada nam o tym sama bohaterka, to wczuwamy się w jej emocje, co czyni książkę jeszcze pełniejszą. Bohaterka jest świadoma swoich problemów i ich źródła, a teraz musi się z tym bardzo blisko zetknąć. Na kartach powieści budzą się jej demony. Przypomina o sobie przeszłość, którą Anna chciała zatuszować, tworząc wizję idealnego dzieciństwa. To spowodowało, że liczyłam na jakieś refleksje na koniec, jakąś przemianę bohatera.
Dostałam natomiast zakończenie, jakiego się zupełnie nie spodziewałam! I kolejną traumę do kolekcji, jakby pogoda nie była wystarczająco dobijająca.

Tak, ta książka wywołała we mnie ogromne emocje!

Z jednej strony pokazuje, do czego zdolni są ludzie, aby zabłysnąć w internecie. Z drugiej są relacje matki z córką. Są nieprzepracowane traumy, przeniesienie swojego bólu na kogoś innego. Autorka nie tylko pokazuje, jak źli potrafią być ludzie. Stara się też znaleźć powód (pewnie jeden z wielu) takich zachowań. Nie boi się przy tym trudnych emocji, których opisywanie doskonale jej wychodzi. Już po lekturze "Amelii" wiedziałam, że będę wracać do książek Jolanty Żuber, ale w "Oziębłości" dostałam coś, czego dawno nie dała mi żadna książka.
Często trafiam na tytuły, które zostają ze mną na długo, ale ten jest szczególny. Na wierzchu widzimy opowieść o influencerce, której 'trochę' za bardzo popularność uderzyła do głowy, ale kiedy wejdziemy głębiej... to tam kryje się prawdziwe piekło. Piekło dzieci, które nie zaznały miłości. Dzieci, które szukają poklasku, próbując nadrobić uczucia, których zawsze im brakowało.
To krótka historia, niemająca nawet 300 stron. Mimo to ma w sobie wiele treści, pokazującej, do czego ludzie posuną się, aby zaistnieć w social mediach. Tylko czy to jest główny problem? Czy Anna byłaby inna, gdyby nie miała dostępu do Instagrama? A może znalazłaby inny sposób na dręczenie córki? Przeczytajcie i odpowiedzcie sobie sami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?