Wyjazd z ukochaną osobą kojarzy się raczej pozytywnie. Dlaczego więc od niego zaczyna się thriller? Co się wydarzyło w hotelu "Wichrowe wzgórza"?
Rozpłynąć się w powietrzu
Weekend w luksusowym apartamencie ma być dla Tomasza i Niny chwilą wytchnienia, której oboje tak bardzo potrzebują. Szybko jednak staje się dla mężczyzny najgorszym czasem w jego życiu. Pierwszej nocy wraca do pokoju, w którym żona już śpi, a rano budzi się sam. Poszukiwania nie przynoszą efektów, więc Tomasz idzie do właścicielki hotelu, aby zgłosić zaginięcie. Wszystko wskazuje jednak na to, że Niny nigdy w tym miejscu nie było, a jej mąż zaczyna być postrzegany, jak wariat. Mimo irytacji jego zachowaniem, wszyscy w hotelu pomagają Tomaszowi, podsuwając coraz więcej dowodów na to, że prawdopodobnie zwariował. Jednocześnie dowiadujemy się kolejnych faktów o jego przeszłości, które też wskazują na psychozę. Czy tak faktycznie jest i Tomasz tylko wmówił sobie, że Nina przyjechała z nim do Wichrowych Wzgórz? Dlaczego miałoby się tak stać? Czy kobieta żyje? A może jest w niebezpieczeństwie?
Tyle pytań, tak długa droga do znalezienia odpowiedzi...
Aż nazbyt oczywiste
Miałam z tą książką trudny start. Wydawało mi się, że rozpracowałam fabułę już po 100 stronach, a akcja dalej nie szła do przodu. Ciągle kręciliśmy się w kółko, szukając śladów Niny, których przecież być nie mogło. A może jednak mogły być?
Chociaż wszystko wskazywało na jedno rozwiązanie, to zaczęłam snuć różne teorie. Przede wszystkim dlatego, że odczuwałam lekkie znużenie fabułą. Mimo to czytałam dalej. I w końcu akcja przyspieszyła. Pojawiła się informacja, która pchnęła wszystko do przodu i... zszokowała mnie!
Przez niemal 3/4 powieści miałam wrażenie, że czytam po raz setny tę samą historię. Czułam, że żaden scenariusz mnie nie zaskoczy. A jednak Izabela Janiszewska wymyśliła nieszablonowe zakończenie. Częściowo udało mi się odgadnąć, co się dzieje, ale jednej rzeczy nie podejrzewałam w żadnym momencie. I ten jeden element sprawił, że moja ocena tej książki znacznie się podniosła. Było coś typowego, opisanego w niezbyt ekscytujący sposób (chociaż też nie nudny więc nie było źle), taki typowy średniak. Po zakończeniu uważam, że naprawdę warto przeczytać ten tytuł!
Finał nie tylko zaskakuje, ale też ukazuje prawdziwą naturę postaci. Wnika w głąb umysłu i duszy. Pokazuje, jak silnie zakorzenione mogą być nasze traumy i jak trudno jest uporać się z demonami, które w nas drzemią, jednocześnie manipulując ludźmi i ich uczuciami. Dla fanów thrillerów psychologicznych, którzy szukają zaskakujących książek, jest to pozycja obowiązkowa.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz