W małych społecznościach wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Jak to zatem możliwe, że nikt nie słyszał o tej jednej zbrodni, dokonanej w miejscu, gdzie przed laty także wydarzyło się coś złego?
Dlaczego nie na policję?
Duża popularność programów pokazujących prawdziwe zbrodnie sprawia, że wiele osób chce się tym zajmować. Także Ostrołęka ma człowieka, który w radio prowadzi program kryminalny. Wchodzi przy tym w interakcje z słuchaczami. I właśnie jeden z nich dzwoni, aby opowiedzieć o domu, w którym wiele lat temu doszło do morderstwa. Mężczyzna informuje też, że zło znowu pojawi się w tym miejscu. W poszukiwaniu adrenaliny i w celu zaspokojenia ciekawości słuchaczy, Jacek udaje się do tego nawiedzonego (podobno) domu. Okazuje się, że do tragedii faktycznie dochodzi, a dziennikarz zostaje w nią wmieszany przez obecność na miejscu zbrodni.
Jacek liczy na to, że ta sprawa zwiększy jego popularność, dlatego zaczyna prywatne śledztwo, w którym bardzo często policja dowiaduje się ważnych rzeczy dużo później niż powinna. Mimo to ta współpraca dla obu stron jest ważna, bo przecież słuchacz jest jedynym tropem. Jacek może więc okazać się bardzo użyteczny. Tylko jak odnaleźć zbrodniarza w czasach, kiedy mógł bez problemu zmienić głos i zakłócić wskazania stacji BTS? To nie będzie łatwe, bo ten cały czas kontaktuje się wyłącznie z dziennikarzem. W dodatku obecna sprawa wydaje się nie łączyć z zamordowaną przed laty rodziną.
Czy uda się odkryć tożsamość dzwoniącego, zanim dokona kolejnych morderstw? Dlaczego wybrał akurat takie miejsce na swoje działania? A może stary dom w Ostrołęce naprawdę jest nawiedzony i za wszystko odpowiedzialne są duchy?
Nie ułatwiasz śledztwa!
Sprawa owiana takimi tajemnicami nie może być prosta i oczywista. Jednak z każdym kolejnym dowodem, policja zdaje się przybliżać do rozwiązania. Tylko czy to właściwa droga?
Kluczowa jest dla nich współpraca z dziennikarzem, który jednak nie jest dobrym partnerem. Jacek szuka sprawcy na własną rękę, przez co pakuje się w kłopoty, a przy okazji zataja przed policją informacje. Wydaje się to robić nieświadomie, ale kto go tam wie. Niektórzy dla rozgłosu zrobią wiele!
Dlaczego więc nikt nie podejrzewał, że to Jacek preparuje wszystko, żeby zyskać popularność i, być może, rozwiązać śledztwo?
Trudno to stwierdzić, bo relacje między bohaterami są w "Domu zła" czasem niejasne. W ich rozmowach nie zawsze jest logika (choć nie są to rażące błędy, a tylko delikatne niedociągnięcia), a jak już się ona pojawia, to nie rozwijają tematu. A przecież Jackowi powinno zależeć, żeby prowadząca sprawę policjantka szybko się z tym uwinęła. Musi jej przecież pokazać swoje social media, bo pani aspirant nie rozumie, że ta sama nazwa konta może oznaczać tę samą osobę na różnych platformach. Ale ważne, że ślady znajduje. Poza tym tych nieścisłości było naprawdę niewiele, a im bliżej końca tym mniej zwracałam na nie uwagę. Akcja się bowiem zagęszcza, napięcie rośnie, a ilość tajemnic nie pozwala oderwać się od czytania, dopóki nie pozna się zakończenia. Do kreacji postaci mogłabym się trochę przyczepić, ale rozwiązanie tej historii wynagrodziło wszystko! Wcześniej także było ciekawie. Nawet przez chwilę nie czułam się znudzona przydługimi opisami czy scenami o niczym. Wątki poboczne zostały nakreślone w bardzo przyjemny sposób, nieodrywający od głównej akcji. Generalnie, jako całość bardzo mi się podobała ta powieść i do prozy Jakuba Rutki na pewno jeszcze wrócę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz