poniedziałek, 1 grudnia 2025

"Ja, diablica" Katarzyna Miszczuk

Wiele osób zastanawia się, co czeka nas po śmierci. Teorie są różne, a tego, jaka jest prawda, raczej nigdy się nie dowiemy. Jednak temat ten porusza wielu twórców, także pisarzy. Poznajmy jedno z wyobrażeń Piekła.



Zbyt szybka śmierć

Wiktoria ma 20 lat i właśnie umarła. Dziewczyna wybrała wieczność w Piekle, choć bardzo chce wrócić na ziemię, bo nie wyznała komuś miłości. To okazuje się możliwe. Wiktoria wraca więc do swojego ciała, a oprócz normalnego ziemskiego życia prowadzi też poszukiwania swojego mordercy. Nie jest to trudne, bo diabły mają wyjątkowe zdolności, które nowa diablica szybko opanowała. Ale to jeszcze nie wszystko. Okazuje się, że śmierć Wiktorii była mniej przypadkowa, niż mogło się wydawać, a jej dusza jest wyjątkowa.
Młoda kobieta próbuje dopasować się do piekielnego istnienia, szukając prawdy o sobie, a jednocześnie nie może pogodzić się z własną śmiercią. Jednak każdy powrót na ziemię jest ryzykowny, bo ludzie nie mogą wiedzieć, że Wiktoria nie żyje. Czy sprowadzi kłopoty na bliskich? Odkryje swoje przeznaczenie? Pozna prawdę o sobie i knowaniach innych diabłów?

Piekielny raj

Macie swoje wyobrażenie o tym, co nas czeka po śmierci? Ja tak. I ciekawa byłam, jak bardzo pokryje się to z wizją Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Na początku podobało mi się to, co dostałam, choć nie było wybitnie odkrywcze. Jednak specjalne zdolności, jakie otrzymywały diabły, fascynowały mnie. Dawały też autorce wiele możliwości fabularnych. Poza nimi był jeszcze fakt, że główna bohaterka jest wyjątkowa - kobiety rzadko zostawały diabłami, nie rekrutowały nowych dusz, a zapanowanie nad mocą trwało zwykle kilka tygodni. Wiktoria za to dostosowała się do nowej rzeczywistości błyskawicznie. W książce więcej było opisów piękna Beletha niż zmagań diablicy z jej mocami. A co dość ważne, szybko dowiedziałam się, że Wiktoria jest potężniejsza niż inne diabły. Teoretycznie więc powinna potrzebować czasu, co nie? Nawet Harry Potter nie od razu umiał rzucać zaklęcia. Jednak to wybitna diablica i wszystko łapie w lot. Ja zresztą też szybko opanowałam działanie Piekła, które jest niewyobrażalnie podobne do ziemi. Różnica jest taka, że w tym świecie panują inne reguły.
Wiktoria łamie wszelkie zasady, pokazuje się ludziom i swobodnie porusza po tych miejscach w Piekle, do których nikt nie ma dostępu. Dlaczego? Czemu to właśnie ona została wybrana i do czego? Zadawałam sobie te pytania nawet wtedy, gdy w fabule nic się nie zgadzało. Przez pół książki diabły opowiadają o piekielnych zasadach, których trzeba bezwzględnie przestrzegać. A w drugiej połowie, kiedy zaczyna się wreszcie ciekawa akcja, robimy wszystko źle, żeby na koniec ponieść śmieszne wręcz konsekwencje. Działanie Piekła jest nielogiczne. Raz coś jest zakazane, innym razem to robimy. Wszechwiedzący Szatan wielu rzeczy nie wie i wcale nie jest przerażający. O co chodzi w tym świecie???
Myślałam, że wątkiem ważniejszym stanie się romans. Z człowiekiem, diabłem, kimkolwiek. Byle był! Choć nie jest to mój ulubiony motyw książkowy, to ta historia miałaby przynajmniej jakikolwiek sens. No i niby wątek miłosny się pojawia, ale też jest potraktowany niezbyt porządnie. Nic w tej książce nie jest zgłębione bardziej niż na 2 metry, a przecież Piekło jest raczej głębiej. Przydałoby się więc więcej szczegółów. 

Diabelnie przystojni i bezpłciowi 

Wymyślając diabły, można dać im wszystko. A w tej książce dostały moce, które działają, kiedy są potrzebne, a jak jest inny pomysł na rozwiązanie sytuacji, to już idziemy piechotą, zamiast się teleportować. Ponadto postacie są wyjątkowo ludzkie. 
Diabły u pani Miszczuk mają moralność (czasem wątpliwą, ale spodziewałam się, że będą ostrzejsze), często zauważają, że czegoś nie wypada, kochają, a nawet mają krew! (czyli chyba też serce?). Raz czytają w myślach, raz nie, pokazują się ludziom i opowiadają o sobie, a mieli się ukrywać. Jedynym, co przez całą książkę jest niezmienne i w co jestem skłonna wierzyć, jest fakt, że Beleth jest obłędnie przystojny. Ten fakt był podkreślany tak często, jak złote tęczówki Edwarda w "Zmierzchu".
Jest jednak w tym wszystkim coś pozytywnego. Książka mocno mnie zaskoczyła końcówką. Obserwując relacje bohaterów, spodziewałam się, że zmierzamy w innym kierunku. Niestety to za mało, żebym uznała tę książkę za dobrą. W skomplikowanych światach fantastycznych może zdarzyć się błąd, ale Piekło w "Ja, diablica" nie jest skomplikowane. W dodatku opuszczamy je tak często, że właściwie stanowi tło. Gdyby nie wykorzystywane czasem moce, można by zapomnieć, że nie mamy do czynienia z ludźmi.
Wiedziałam, że nie jest to horror, więc nie spodziewałam się ogromnej dawki strachu, ale na litość boską jesteśmy w Piekle! Tymczasem nikt się tu za bardzo nie boi diabłów (chyba że dla fabuły ma się bać), a spotkanie z nimi jest porównywane do stresu przed klasówką. To zakończenie, które jest ogromną zaletą powieści, nie rekompensuje męk, jakie musiałam przeżyć, aby do niego dotrzeć. Czytałam dalej tylko dlatego, że książka napisana jest lekkim stylem, przez który szybko się płynie. Gdyby nie to, nie dokończyłabym tej historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?