środa, 27 sierpnia 2025

"Obraz zła" William Diehl

Zbrodnia zawsze budzi wielkie emocje, ale w małych miasteczkach jest jeszcze bardziej szokującym wydarzeniem. Czy po latach od skazania winnego ludzie wciąż będą żyć tamtymi wydarzeniami?


Powrót po latach?

Brutalne morderstwo jest czymś, czego nikt się nie spodziewał w małym miasteczku na północy USA. A jednak na miejscu zbrodni śledczy odkryli coś, co zaskoczyło ich jeszcze bardziej, niż same zwłoki. Kobieta miała na karku symbol przywodzący na myśl zbrodnię sprzed lat. Zbrodnię, której sprawca pozostaje zamknięty w zakładzie psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Uciekł? Ma naśladowcę? A może złapano nie tego człowieka?
Tego próbuje się dowiedzieć adwokat, który pomógł temuż mordercy uniknąć kary śmierci. Vail chce nie tylko dowieść prawdy, ale też naprawić błąd, jeśli go kiedyś popełnił.

Prawnicy w akcji

Powieść "Obraz zła" nie jest klasycznym kryminałem, w którym śledzimy policjantów szukających sprawcy. Tu główne role odgrywają prawnicy. Oprócz nowych śladów, prowadzących do rozwiązania zagadki dostajemy więc sporo informacji o ich pracy, układach, przepychankach. A ponieważ jest to część serii, to mamy także życie prywatne bohaterów.
Czy opis działania sądów jest zgodny z realiami? Nie wiem, nie znam się na amerykańskim sądownictwie. Wiem natomiast, że dla mnie te opisy były absolutnie nieciekawe. Zarówno relacje między prawnikami, jak i ich praca w ogóle mnie nie interesowały. A wątków pobocznych było tak dużo i pojawiały się tak nagle, że gubiłam się w głównej akcji. Szczególnie ciężko czytało się pierwszą połowę powieści. Potem akcja się zagęszcza, a kiedy poznajemy przełomowy fakt, zaczynamy skupiać się przede wszystkim na morderstwie w Gideon. Wówczas zrobiło się ciekawiej i nawet wciągnęłam się w czytanie. Książka była coraz lepsza aż do ostatnich stron. Finał tej historii niesamowicie mnie zaskoczył, a napięcie w kulminacyjnym momencie sięgało zenitu!
Jednak aby tam dotrzeć, potrzeba wiele cierpliwości. Jeśli znacie książki Williama Diehla, w których autor szybciej przechodzi do głównej akcji, to chętnie poczytam, bo ten element wychodzi mu świetnie. Niestety za długo rozpisuje się o niczym, wtrąca niepotrzebne wspomnienia i sceny nic niewnoszące do fabuły. Nie była to najgorsza książka, ale do tych dobrych też jej trochę brakowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?