Brak pieniędzy to źródło różnych problemów. Jednak ich posiadanie nie daje gwarancji, że wszystko będzie się układać. Zwłaszcza kiedy majątek przechodzi inne ręce...
Niefortunne przesłuchanie
Młody chłopak był świadkiem napadu na sklep jubilerski. Wezwany na policję został zmuszony do przyznania się do współudziału. Niedługo później znaleziono jego ciało. Czy było to samobójstwo? A może ktoś mu pomógł?
Policji zależy na szybkim rozwiązaniu tej sprawy, bo brat denata oskarża ich o śmierć brata. Okazuje się jednak, że wszystko jest bardziej skomplikowane. W tle pojawiają się też rodzinne problemy byłej policjantki Uli, której matka związała się z wpływowym jubilerem. Sama Ula prowadzi praktykę detektywistyczną i obecnie szuka stalkera swojej klientki. W tym celu nawiązuje z nim kontakt, aby zmusić go do ujawnienia się.
Czyż to nie brzmi jak fabuła kilku książek, połączona w jednej powieści? Może trochę, ale spokojnie, wszystko się w końcu wyjaśni.
Błyskotki za życie!
Tym, co od początku łączy wszystkie wątki, są błyskotki. Zaczyna się od napadu na jubilera, Ula zaczyna pracę w sklepie ojczyma, gdzie chce zwabić stalkera, a problemy rodzinne wynikają z chęci zarządzania majątkiem. Czy jest coś jeszcze, co sprawia, że "Kto czyni zło" stanowi spójną całość?
Jak to zwykle bywa w takich książkach - odpowiedź dostaniemy na końcu. Po drodze musi wydarzyć się jeszcze parę wypadków. Także z udziałem dzieci i robaków.
Wydarzenia śledzimy przede wszystkim z perspektywy Uli, ale wiemy też, jak przebiega śledztwo i co czują niektórzy członkowie rodziny jubilera. Z jednej strony lubię takie rozwiązanie, z drugiej - nie zawsze wychodzi. W tym przypadku pojawił się chaos, przez co trudno było mi się wkręcić w którąkolwiek historię. A jak już mi się na chwilę udało zaangażować, to zapominałam o innych wątkach, które przecież trzeba jakoś skleić w całość.
I w końcu się skleiły. Szkoda, że w sposób nienaturalny. Jak zresztą wiele rzeczy w tej książce. "Kto czyni zło" to powieść pełna stereotypów, sztucznych dialogów i podawania informacji w najgorszy możliwy sposób (gdyby chociaż praca policji i zdobywanie dowodów były opisane realistycznie, to może bym to zniosła). Często skomplikowana wiedza jest podawana w wypowiedzi bohatera. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie encyklopedyczne brzmienie regułek. NIKT tak nie mówi!!! W dodatku te wywody są absolutnie momentami obdarte z uczuć.
A opisy? Z tych dowiadujemy się tego, co autorka mogła spokojnie pokazać w zachowaniu postaci. Jestem w stanie wyobrazić sobie rodzinę, która posunie się do okropnych rzeczy dla majątku. Sam pomysł nie wzbudził więc moich podejrzeń. Jednak 'prawdy' i przemyślenia zawarte w tej historii nie przekonały mnie. Agnieszka Pietrzyk chciała poruszyć ważne tematy. Zwróciła wyraźną uwagę, chociażby na sposób przesłuchiwania niezgodny z normami, czy funkcjonowanie rodzin patchworkowych. Tylko że samo poruszenie tematu to za mało. Styl, jakim napisana jest książka "Kto czyni zło" utrudnia odbiór. Nie mogę w pełni polecić tego tytułu, ale też nie odradzam. Jeśli opis was przekonuje, to warto spróbować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz