poniedziałek, 19 czerwca 2023

"Wina wina" Małgorzata Starosta

Nie ma zbrodni bez winowajcy. Nawet w komedii kryminalnej ktoś musiał przyczynić się do zła, które spotkało bohaterów. Ale czy można obwiniać wino? Tytuł tej książki dość jasno mówi, że można. Przekonajmy się zatem.




Tragiczne spotkanie

Agata Śródka prowadziła restauracje, a teraz postanawia otworzyć winnicę. Kobieta przyjeżdża więc do gościnieckiego pałacu, żeby zagospodarować miejsce i przy okazji dowiedzieć się trochę na temat upraw winorośli. Na miejscu, oprócz właścicielki ziemi, spotyka swojego byłego męża, jego drugą żonę i kilka innych osób. Spotkanie to nie jest przypadkowe. Leokadia zaczyna ujawniać tajemnice dworu i sekrety zebranych. Jednak nie to jest problemem. Prawdziwy dramat zaczyna się, kiedy po zamordowaniu Claude'a pojawiają się kolejne ofiary. Fakt, że tym wydarzeniom towarzyszyły duże ilości wina, nie sprzyja policji, która ma problem z wyciąganiem od świadków informacji.
Czy w tych warunkach uda się ująć mordercę, zanim pozostanie jedyną żyjącą osobą z grupy? A może zabija ktoś z zewnątrz? Odpowiedzi trzeba szukać w winie.

Jak rozwiązać taką sprawę?

Tego dowiecie się, prowadząc śledztwo z prokuratorem Omkłym. Tylko nie dajcie się zwieść. Poza dziurami w pamięci związanymi ze spożyciem wina, postacie w tej książce mają też niezwykły talent do gaf. Czy taka komedia pomyłek jest zabawna? Dla niektórych na pewno tak. Mnie po dłuższym czasie irytowała. Szczególnie momenty, kiedy jedna osoba mówi coś wprost, a druga i tak miesza fakty. Wino winem, ale bez przesady! Przez chwilę takie wpadki mnie bawiły, jednak ciągnięcie tego rodzaju scen przez dłuższy czas już nie. Zwłaszcza że wiele takich scen prowadziło donikąd. Po prostu ktoś przyszedł, coś pomieszał i wyszedł w przekonaniu, że ma rację, chociaż nie miał racji. Ja potrzebuję jednak iść naprzód.
A jednak książka w końcu się skończyła. Historia dworku została odkryta, a bohaterowie wyznali skrywane sekrety (albo i nie). Czy udało mi się wytypować mordercę? W pewnym momencie tak, bo na różnych etapach stawiałam chyba na każdego 😅 Ale pewność miałam właściwie tylko w jednej kwestii - wiedziałam, że jakoś się to rozwiąże. Jak? Zaskakująco.

Czy kryminał może być zabawny?

Otóż może. Jak wiecie, czytałam już książki z tego gatunku (a jak nie wiecie, to możecie się przekonać tutaj). Niektóre były bardzo zabawne, inne mniej, ale każda jakiś humor miała.
W "Wina wina" bardzo podobał mi się luz, z jakim autorka tworzy zarówno opisy, jak i dialogi. Mimo rozlewu krwi i trupów klimat powieści nie jest ciężki. Trudno było mi tylko znieść wspomniane wcześniej niedomówienia i wpadki bohaterów, których było za dużo. Ale na pewno nie będzie to moje ostatnie spotkanie z Małgorzatą Starostą. Sposób, w jaki tworzy historie, zachęcił mnie do poznania kolejnej. Było też parę sytuacji, które sprawiły, że się uśmiechnęłam. 
Reasumując: nie jest to może książka wbijająca w fotel, doskonała pod każdym względem, ani nawet najlepsza, jaką czytałam, ale jest dobra. W ciężkich chwilach warto po nią sięgnąć i trochę wyluzować przy winie albo bez.

Polecany post

„Najszczęśliwsza” Max Czornyj

Byliście kiedyś tak szczęśliwi, że bardziej się już nie da? Co Was najbardziej uszczęśliwia?